Ostatni Jedi Riana Johnsona dumnie wkroczył już na ekrany kin całego świata w ramach pokazów przedpremierowych, a zanim sam ponownie zanurzę się w gwiezdnowojennej mitologii, postanowiłem przyjrzeć się obsadzie tego murowanego hitu i przybliżyć wam współautorów ósmego epizodu sagi zapoczątkowanej przez George’a Lucasa w 1977 roku.

DAISY RIDLEY (Rey) – ktoś, kto nazywa się Daisy Jazz Isobel Ridley nie może być przeciętniakiem i wcale nie zamierzała nim być urodzona 10 kwietnia 1992 roku w londyńskim Westminster Brytyjka. Wychowana na Matyldzie (1996) Danny’ego DeVito, zapragnęła stać się aktorką dziecięcą tak, jak występująca w jej ulubionym filmie Mara Wilson. Co prawda Daisy na ekranie zaistniała znacznie później niż Mara, bo dopiero w wieku 21 lat, ale dzięki temu uniknęła traumy, która często prześladuje nieletnich aktorów. Gdy pojawiła się w Przebudzeniu mocy, miała zaledwie 23 lata, ale doskonale poradziła sobie z ciężarem roli, a publiczność z miejsca ją polubiła. Choć urodą przypomina nieco Keirę Knightley, ma w sobie znacznie więcej zawadiackiego uroku niż słynniejsza rodaczka. Od poprzedniego epizodu Gwiezdnych wojen zagrała jedynie w Morderstwie w Orient Expressie (2017) Kennetha Branagha, dlatego trudno ocenić czy rozwinęła się aktorsko. Można być pewnym, że dobry występ w Ostatnim Jedi otworzy przed Ridley wiele możliwości – pytanie tylko, czy odpowiednio je wykorzysta.

JOHN BOYEGA (Finn) – kolejny Londyńczyk na planie bardzo amerykańskich Gwiezdnych wojen. Choć jest rówieśnikiem Ridley, w kinie zaczął dwa lata wcześniej i to od razu od kultowego wśród brytyjskich małolatów akcyjniaku SF Atak na dzielnicę (2011) Joe Cornisha. W tym samym roku wystąpił w nakręconym przez Tinge Krishnan dramacie Junkhearts, a następnie pojawił się obok Chiwetela Ejiofora i Thandie Newton w pominiętym u nas zupełnie historycznym dramacie o nigeryjskiej wojnie domowej, Połowa żółtego słońca (2013) w reżyserii Biyego Bandele. W 2014 roku zagrał główną rolę w dramacie społecznym Netflixa Imperial Heights Malika Vitthala, w którym Boyega zagrał swoją pierwszą „amerykańskojęzyczną” rolę. Od premiery Przebudzenia mocy John także nie próżnował – pojawił się w drugoplanowej roli w nisko ocenianym The Circle (2017) Jamesa Ponsoldta, ale najwięcej pochwał zebrał za kolejny społeczny dramat w swym dorobku – w tegorocznym Detroit Kathryn Bigelow wcielił się w ochroniarza wrzuconego w środek zamieszek roku 1967, które przetoczyły się przez Stany Zjednoczone. Boyega to bez wątpienia aktor z przyszłością, a jego dotychczasowe wybory sugerują, że nie ma zamiaru osiąść na gwiezdnowojennych laurach. Wkrótce zobaczymy go w dość ryzykownym przedsięwzięciu – będzie głównym bohaterem Pacific Rim: Uprising i oby podołał misji zastąpienia Charliego Hunnama.

ADAM DRIVER (Kylo Ren) – szerzej o Adamie Driverze mogliście przeczytać w moich artykułach dla Film.org.pl i „Kina” (luty 2017), a od tamtej pory ten obdarzony wyjątkowo charakterystycznym fizys aktor nie dopisał do swojego dorobku zbyt wielu projektów. Na jego koncie pojawiła się miniwystęp w Opowieściach o rodzinie Meyerowitz (utworach wybranych) (2017) Noah Baumbacha, ale też jedna z głównych ról w tegorocznej komedii kryminalnej Logan Lucky Stevenz Soderbergha, której seans wciąż przede mną. Driver to z pewnością jeden z najbardziej obiecujących aktorów młodego pokolenia z już imponującym dorobkiem, ale na pewno powinien zadbać o swoją karierę, bo rola Kylo Rena nie zagwarantuje mu zawodowej długowieczności. Aż dziw, że po niezwykle charakterystycznego, nieco flegmatycznego i neurotycznego aktora nie sięgnął jeszcze Woody Allen – może Adam pomógłby reaktywować karierę sędziwego mistrza?

OSCAR ISAAC (Poe Dameron) – jak dla mnie aktor kompletny. Jego występ w Suburbicon (2017) George’a Clooneya to aktorskie złoto, które zasłużyło na Oscara mimo niewielkich rozmiarów roli Isaaka. Oscar znajduje się na fali wznoszącej od co najmniej siedmiu lat, ale wciąż brakuje mu postawienia „kropki nad i”. Jego role w Co jest grane, Davis (2013) braci Coen (nienawidzę tego tłumaczenia!), Roku przemocy (2014) J.C. Chandora czy Ex Machinie (2015) Alexa Garlanda były jednymi z najlepszych męskich występów w poszczególnych latach, ale nie przyniosły mu ważniejszych nagród. Trudno spodziewać się, aby ponowne wcielenie się w charyzmatycznego pilota Rebelii Poe Damerona miała przynieść zmianę tego stanu rzeczy, ale aktorzy też przecież muszą jeść. Rok 2018 powinien być zresztą mocny w wykonaniu Oscara, bowiem na premierę czeka Annihilation Alexa Garlanda, równie znakomita co Ex Machina, jeśli nie lepsza pozycja z kategorii science fiction.

MARK HAMILL (Luke Skywalker) – chciałbym móc napisać, że Gwiezdne wojny: Nowa nadzieja stała się dla Marka Hamilla, wówczas debiutanta, odskocznią do wielkiej kariery, ale tak się niestety nie stało. Oszałamiający sukces trylogii Lucasa podziałał niemal jak klątwa i Hamillowi nigdy nie było dane choćby zbliżyć się do sławy i splendoru, który przypadł mu w udziale dzięki roli Luke’a Skywalkera. Owszem, udział w Wielkiej czerwonej jedynce (1980) Samuela Fullera hańby mu nie przynosi, ale to bodaj jedyny tytuł z jego post-gwiezdnowojennego dorobku, o którym warto wspomnieć. Hamill nigdy nie był wybitnym aktorem, ale potrafił zrobić użytek ze swoich atrybutów wokalnych: już od początku lat 90. ubiegłego wieku jest głosem Jokera w filmach animowanych o Batmanie, a dubbingował też wiele innych popularnych produkcji telewizyjnych i kinowych. Choć odkurzano go co jakiś czas aktorsko (Jay i Cichy Bob kontratakują czy pierwsza część Kingsmana), dopiero dzięki cameo w Przebudzeniu mocy Hamill ponownie był na ustach kinomanów na całym świecie. Ostatni Jedi to pierwsza od lat poważna rola kalifornijskiego aktora i raczej nie ma co spodziewać się, by przyczyniła się do reaktywacji jego niebyłej bądź co bądź kariery.

CARRIE FISHER (Leia Organa) – zmarła 27 grudnia 2016 roku aktorka wszystko, co najlepsze w jej aktorskim życiu, zawdzięczała Gwiezdnym wojnom. Jako córka piosenkarza Eddiego Fishera i słynnej aktorki Debbie Reynolds była naznaczona do zaistnienia w show-biznesie – udało jej się to bez problemu, ale przemysł rozrywkowy oferował zbyt wiele pokus, by wrażliwa i krucha Carrie im nie uległa. Już w 1980 roku, gdy triumfy święciło Imperium kontratakuje, Fisher ledwo funkcjonowała – życie przeciekało jej przez palce na skutek uzależnienia od alkoholu i narkotyków. Przechodziła kuracje odwykowe, by po chwili wracać do nałogów, a jej kariera stanęła pod znakiem zapytania, gdy stwierdzono u niej dwubiegunowość. Aktorsko nigdy nie wzniosła się już na poziom Gwiezdnych wojen, ale zdobyła liczne nagrody za oparty na jej własnej, częściowo autobiograficznej powieści scenariusz do Pocztówek znad krawędzi (1990) Mike’a Nicholsa. Wskutek tego sukcesu postanowiła zostać script doctorem i przez dłuższy czas z powodzeniem realizowała się na tym polu. W XXI wieku Carrie Fisher znacznie odbiła się od dna i częściej pojawiała się gościnnie w serialach (zdobywając nawet nominacje do nagród Emmy) i filmach, a w 2016 roku, na kilka miesięcy przed śmiercią, stała się bohaterką świetnego dokumentu o niej i jej matce Bright Lights: Starring Carrie Fisher and Debbie Reynolds w reżyserii Fishera Stevensa i Alexis Bloom. Ostatni Jedi to ostatnia rola Fisher i film dedykowany jej pamięci.

ANDY SERKIS (Supreme Leader Snoke) – znany przede wszystkim z użyczania swego fizys i głosu słynnym postaciom zrodzonym w CGI (Smeagol we Władcy pierścieni i Hobbicie, Caesar w nowej trylogii o Planecie małp), to samo robi także w Ostatnim Jedi, wcielając się w naczelnego dowódcę Najwyższego Porządku, Snoke’a. Ostatnie lata to prawdziwe „rise to stardom” w wykonaniu urodzonego w hrabstwie Middlesex aktora. Nie dość, że macza palce w niemal wszystkich najbardziej kasowych tytułach w historii kina (pojawił się też m.in. w Avengers: Czas Ultrona), to jeszcze zadebiutował jako reżyser melodramatem Pełnia życia (2017), który w lutym 2018 trafi do polskich kin. Przyszły rok to także kolejny romans Serkisa z MCU (Czarna Pantera) i jeszcze jedno, zapewne wybitne, wcielenie CGI w reżyserowanej przez samego aktora interpretacji Księgi dżungli.

LUPITA NYONG’O (Maz Kanata) – jedna z najpiękniejszych aktorek na świecie po raz pierwszy stanęła przed kamerą zaledwie dziewięć lat temu, ale była to krótkometrażówka, więc za jej pełnoprawny debiut aktorski należy uznać oscarowego Zniewolonego (2013) Steve’a McQueena, za który została wyróżniona nagrodą Akademii za rolę drugoplanową. Po tym oszałamiającym sukcesie nie nastąpiły równie oszałamiające występy – trudno za taki uznać rolę stewardessy w maksymalnie wtórnym Non-Stop (2014) Jaume Collet-Serry czy dubbingowanie wilczycy Rakshy (swoją drogą imię Lupity wywodzi się od wilczycy właśnie) w Księdze dżungli Jona Favreau. W Przebudzeniu mocy zagrała schowaną za CGI postać Maz Kanaty, starej niczym Wszechświat sojuszniczki Rebelii i właśnie w tej roli zobaczymy ją także w Ostatnim Jedi. W przyszłym roku pojawi się natomiast w Czarnej Panterze, w której zagra zresztą jakieś 90% topowych czarnoskórych aktorów Hollywood.

DOMHNALL GLEESON (generał Hux) – syn słynnego Brendana Gleesona od lat pojawia się w mniejszych i większych rolach w dużych produkcjach, choć jak dotąd niewiele z nich spotkało się z prawdziwym uznaniem. We Franku (2014) Lenny’ego Abrahamsona próbował rozgryźć tajemnicę tytułowego bohatera-ekscentryka, w Brooklynie (2015) Johna Crowleya zabiegał o względy Saoirse Ronan, a na planie Ex Machiny poznał Oscara Isaaka, kolegę z planu Gwiezdnych wojen. Rok 2017 jest dla niego rokiem konia – Ostatni Jedi to chyba akurat najmniej istotny tytuł w dorobku Gleesona, któremu przypadło w udziale zagranie samego A.A. Milnego w Goodbye Christopher Robin Simona Curtisa, zagranie przerażającego nieproszonego gościa w mother! Darrena Aronofsky’ego i występ u boku Toma Cruise’a w Barry Seal: Król przemytu Douga Limana. Jego generał Hux to iście demoniczna postać w uniwersum Gwiezdnych wojen, a jego bazujące na przemówieniach Hitlera wystąpienie w Przebudzeniu mocy to pokaz nieznanych wcześniej umiejętności aktorskich Domhnalla. Choć mocno przerysowana, jego postać to bardzo interesujący element tej historii.

GWENDOLINE CHRISTIE (kapitan Phasma) – znana niemal wyłącznie z roli „rycerzycy” Brienne z Tarthu w Grze o tron, Gwendoline to prawdziwie osobliwa postać w świecie filmu. Mierząca 191 cm wzrostu Brytyjka raz wygląda niemal jak mężczyzna, innym razem urzeka kobiecością – wystarczy przejrzeć dostępne w Sieci zdjęcia z wszelakich sesji fotograficznych i publicznych wystąpień Christie. W tym roku pojawiła się w nowych odcinkach serialu Top of the Lake, ale aktorskie dokonania 39-letniej już Gwen na razie są mało imponujące. Nie należy spodziewać się, że polegająca w dużej mierze na noszeniu zbroi (znowu!) i hełmu rola w Gwiezdnych wojnach przyczyni się do poprawy jej sytuacji.

BENICIO DEL TORO (nieznana postać określana jako DJ) – znakomity portorykański aktor (z pochodzenia; obecnie posiada obywatelstwa USA i Hiszpanii) od ponad 20 lat zachwyca publiczność na całym świecie swoimi występami, zazwyczaj w roli szalonych i nieprzewidywalnych bohaterów. Nie wszyscy wiedzą lub pamiętają, że już 1989 roku miał okazję wystąpić u boku agenta 007 (wtedy był nim Timothy Dalton) w Licencji na zabijanie Johna Glena, ale na szerokie wody wypłynął głównie za sprawą Podejrzanych (1995) Bryana Singera. Potem poszło już z górki – brawurowymi występami u Terry’ego Gilliama, Stevena Soderbergha, Guya Ritchiego czy Alejandro Gonzáleza Iñárritu zapewnił sobie wysokie miejsce w hierarchii hollywoodzkich aktorów, choć do miana gwiazdora wciąż mu daleko. Ostatnio widziany był w epizodach w kilku produkcjach MCU, gdzie wciela się w The Collector, członka grupy superzłoczyńców Elders of the Universe, oraz w znakomitej roli w Sicario (2015) Denisa Villeneuve’a (zagra też w nakręconym przez Stefano Sollimę przyszłorocznym sequelu pt. Soldado). Nie ma pewności kim w Ostatnim Jedi jest postać kreowana przez del Toro, ale można być pewnym, że będzie to osobnik charyzmatyczny i wyrazisty.


A kto jest Waszym faworytem w tym wesołym towarzystwie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *