Gdy kilkanaście miesięcy temu okazało się, że młodym Hanem Solo zostanie Alden Ehrenreich, nie byłem jednym z tych, którzy na ten wybór psioczyli. Dostrzegałem pewne podobieństwo młodego aktora do Harrisona Forda, choć oczywiście miałem niewielkie obawy co do tego, czy ta rola nie przerośnie niezbyt jeszcze doświadczonego Aldena. Po obejrzeniu Han Solo: Gwiezdne wojny – historie wiem już, że ciężar roli udźwignął, a przy okazji stał się współautorem świetnego rozrywkowego spektaklu, dzięki któremu postać największego zawadiaki we wszechświecie zyskała nowe życie.

Na wstępie muszę wyjaśnić jedno – jeśli to, co najbardziej ukochaliście w uniwersum George’a Lucasa, to walka Jasnej i Ciemnej Strony Mocy, srogo się Hanem Solo zawiedziecie. O Mocy nie mówi się to wcale – nie powinno to dziwić znawców serii, którzy wiedzą zapewne, że kreowany niegdyś przez Forda, a dziś przez Ehrenreicha bohater nie ma z tajemną siłą nic wspólnego. Han Solo to jeden z najlepszych pilotów w galaktyce, a jednocześnie wytrawny szmugler i człowiek, który jest istnym magnesem na kłopoty. Ta ostatnia cecha jest żywcem zapożyczona z gatunku powieści awanturniczej, gdzie liczne przygody i rozróby są na porządku dziennym. Na ekranie z tej konwencji obficie czerpało Kino Nowej Przygody i to o nim, a zwłaszcza o firmowanej także przez Harrisona Forda serii o Indianie Jonesie, myślimy najczęściej, gdy spoglądamy na zawadiacki uśmiech Aldena Ehrenreicha. Nie ma tu więc mieczy świetlnych, rycerzy Jedi czy złowieszczych Sithów – jest za to szalenie dynamiczna przygoda, która nie zwalnia ani na moment i nie pozwala widzom złapać oddechu.

Kadr z filmu "Han Solo"

Obawiałem się, że Han Solo w filmie Rona Howarda tak bardzo będzie chciał być „fajny”, że po prostu przedobrzy i wypadnie karykaturalnie. Na szczęście tak się nie stało i choć trudno tę postać uznać za króla dialogów (ich ogólny poziom jest przyzwoity, choć nie zachwycający), to Han w wydaniu Ehrenreicha da się lubić. Poznajemy go w momencie, gdy razem z ukochaną Qi’rą (Emilia Clarke) planuje uciec z rodzinnej planety Corellia, gdzie buduje się najszybsze statki i szkoli najlepszych pilotów. Mimo sprytnego, choć ryzykownego planu Han umyka z Corellii sam, gdyż Qi’ra zostaje schwytana przez sługusów władczyni Lady Proximy. Solo, który przydomek zawdzięcza nieznajomości własnych personaliów, postanawia wyszkolić się na najlepszego pilota w galaktyce i wrócić po ukochaną. Wstępuje w szeregi imperialnej eskadry, ale po jakimś czasie dezerteruje, by stać się bandy Tobiasa Becketta (Woody Harrelson). Jak nietrudno się domyślić, grupa wyjętych spod prawa przemytników szybko wpada w tarapaty, co powoduje całą serię szalonych, dynamicznie nakręconych wydarzeń.

Kadr z filmu "Han Solo"

I właściwie tyle można powiedzieć o fabule Hana Solo. Dzieje się dużo, szybko i głośno, ale dzięki bardzo umiejętnej pracy reżysera, operatora i montażysty widz nie gubi się w tym wszystkim. Niczym w filmach o archeologu z kapeluszem i biczem, położenie bohaterów zmienia się w błyskawicznym tempie – raz wydają się być zwycięzcami, by za chwilę niemal witać się ze śmiercią. Tempo akcji wydatnie wpływa na rozrywkowy wymiar Hana Solo, ale nie bez znaczenia pozostają występy aktorskie – trzeba przyznać, że spece od castingu spisali się znakomicie, a Donald Glover w roli młodego Lando Calrissiana czy Paul Bettany jako budzący strach Dryden Vos to prawdziwe strzały w dziesiątkę. Najlepiej jednak – nie po raz pierwszy w historii Gwiezdnych wojen zresztą – spisały się postaci dubbingowane: Jona Favreau jako wieloręki pilot Rio, a nade wszystko Phoebe Waller-Bridge jako przezabawny droid L3 to prawdziwe perły w uniwersum gwiezdnowojennych postaci. Komediowy wymiar Hana Solo to w dużej mierze zasługa właśnie tej dwójki, brawurowo uzupełnianej przez Glovera.

Obawiałem się tego filmu, bo nie dość, że w procesie produkcyjnym działo się dużo i niekoniecznie dobrze (m.in. zmiana na stanowisku reżysera), to jeszcze niesamowity kult, jakim obrosła postać Hana Solo, wywierała zapewne ogromną presję na twórcach filmu. Na szczęście jednak Howard, Ehrenreich i spółka poradzili sobie z tym brzemieniem i stworzyli naprawdę imponujące widowisko, które może nie ma szans na zapisanie się w annałach kina, ale powinno zadowolić nawet tych bardziej wymagających fanów serii.

Tytuł: Han Solo: Gwiezdne wojny – historie
Tytuł oryginalny: Solo: A Star Wars Story
Premiera: 10.05.2018
Reżyseria: Ron Howard
Scenariusz: Jonathan Kasdan, Lawrence Kasdan
Zdjęcia: Bradford Young
Muzyka: John Powell
Obsada: Alden Ehrenreich, Woody Harrelson, Emilia Clarke, Donald Glover, Thandie Newton, Phoebe Waller-Bridge, Paul Bettany, Jon Favreau, Joonas Suotamo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *