Jest mi wstyd. Wstyd, bo mam już 23 lata, a dopiero teraz obejrzałem jeden z kamieni milowych naszej kinematografii – Człowieka z marmuru. Jest mi wstyd, bo uważając się – bez fałszywej skromności – za człowieka inteligentnego, nie dążyłem do nadrobienia ogromnych zaległości z polskiej kinematografii. I choć te braki wciąż są gigantyczne, staram się je nadrobić, a arcydzieło Andrzeja Wajdy jest pierwszym z niesamowicie ważnych obrazów do poznania.

To jest film o czasach, których rozumieć nie mogę. O czasach, w których nic nie wyglądało tak, jak się wydawało, a ciemne siły rządzące z przyjaciela mogły zrobić najbardziej zajadłego wroga. Ten film pokazuje, jak nawet najbardziej gorliwy zwolennik systemu może w ten system zwątpić – gdy na sobie odczuje jego kłamstwa i ułomności. Mateusz Birkut – o którym Człowiek z marmuru opowiada – to człowiek znikąd, ale modelowy robotnik: taki, którego wizerunek mógł zrobić wiele dobrego dla partii. I zrobił. Kiedy jednak będący już niemal odpowiednikiem współczesnego celebryty Birkut pada ofiarą tragicznego żartu, partia sama postanawia ukarać winnych. Organ władzy godzi jednak w przyjaciół Birkuta, na co ten nie może się zgodzić. Wystąpienie przeciwko decyzjom partii przekreśla go jako bohatera narodowego, a jego postępowanie partia postanawia ukarać więzieniem.

Historię Birkuta poznajemy z retrospekcji, jest to jakby jądro filmu. Warstwą, która je otacza, jest opowieść o Agnieszce (której rolę odtwarza debiutująca Krystyna Janda), studentce szkoły filmowej, która na bohatera swojego filmu dyplomowego wybrała właśnie Birkuta. Bo leżał. Bo nikt nie chce o nim mówić, bo nie jest oklepany. I obserwujemy dramatyczną walkę przebojowej i bezczelnej Agnieszki o każdy strzęp tego filmu, o coś, co pozwoli jej z impetem zakończyć studia, a jednocześnie otworzy drogę do kariery. I ponownie odkryje dla świata Mateusza Birkuta.

Wajda znakomicie zestawił ze sobą dwa aktorskie bieguny – oto bowiem dynamiczna, bezkompromisowa studentka robi film o ułożonym, szlachetnym robotniku. Aktorskie brawado debiutantki Jandy razi sztucznością, ale – paradoksalnie – świadczy o autentyczności. To niespotykane, że taka kobieta-dynamit zajęła się tak, z pozoru jedynie, mało efektownym tematem, jak Birkut, znakomicie grany przez wyglądającego jak amerykański amant Jerzego Radziwiłowicza. W Agnieszce odzywa się jednak rasowy śledczy, a chęć zrobienia dobrego filmu ustępuje – w momencie odebrania studentce funduszy z uczelni – chęci poznania prawdy. Poznania człowieka.

Tytuł: Człowiek z marmuru
Premiera: 25.02.1977
Reżyseria: Andrzej Wajda
Scenariusz: Aleksander Ścibor-Rylski
Zdjęcia: Edward Kłosiński
Muzyka: Andrzej Korzyński
Obsada: Krystyna Janda, Jerzy Radziwiłowicz, Tadeusz Łomnicki, Jacek Łomnicki, Michał Tarkowski, Piotr Cieślak

By

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *