Są dramaty, w których złe emocje bywają wykrzyczane widzowi w twarz, ale są i takie, w których bolesne odczucia tkwią pod powierzchnią fabularnych relacji niczym mikroskopijne drzazgi, sporadycznie ujawniając się w szarpanych dialogach. Foxcatcher Bennetta Millera wpisuje się w tę drugą kategorię, zapraszając widownię do niemal ekskluzywnie męskiego świata, którego obserwacja nie należy do przyjemnych.

Jest rok 1987. Mark Schultz, 27-letni zapaśnik w stylu wolnym, mistrz olimpijski, przemawia do uczniów szkoły podstawowej. Mówi o poświęceniu, ambicji i reprezentowaniu Ameryki. Siedzące na widowni dzieci nie mają jeszcze pojęcia o tych wartościach, ale Mark postanawia wykorzystać okazję, by wyrazić swój stan ducha. Kilka tygodni później w tym samym tonie będzie wypowiadać się milioner John du Pont, który zaprosi będącego u szczytu formy zapaśnika do tytułowego klubu sportowego. To spotkanie, zorganizowane ku zaskoczeniu Schultza, stanie się początkiem bardzo trudnej i mającej tragiczne konsekwencje relacji.

Ciężka, gęstniejąca z minuty na minutę atmosfera Foxcatchera to jego błogosławieństwo i przekleństwo zarazem. Najnowsze dzieło Millera to zdecydowanie propozycja dla widzów wytrwałych – każdy dialog przypomina tu pojedynek, podczas którego napięcie zdaje się rozsadzać ekran. W tej historii rozpisanej na trzech bohaterów mamy do czynienia z klasyczną próbą sił – o miano mentora Marka walczą ekscentryczny John i jego starszy brat Dave, dotąd jego trener i mentor. W świecie młodego zapaśnika dochodzi do prawdziwej rewolucji, a każdy z tej trójki chce udowodnić siłę charakteru. Równorzędny dla tego konfliktu staje się patriotyzm, o którym w filmie Millera mówi się sporo.Du Pont twierdzi, że Amerykanie zawiedli jako naród, bo nie potrafili docenić utalentowanych sportowców. Bierze więc sprawy w swoje ręce, konsekwentnie podsycając przekonanie o własnej wielkości. Postawa bogacza doskonale współgra z uczuciami Marka – zasłużony sportowiec czuje się zawiedziony postawą Amerykanów, którzy kompletnie zignorowali jego wielki sukces. Występy w szkołach podstawowych – jak ten z początku filmu – stanowią odzwierciedlenie jego statusu społecznego. Propozycja du Ponta, choć nietypowa i budząca podejrzenia, jest niemal darem z niebios – oto zamożny mecenas sportu, któremu przyświecają idee wielkości narodu, postanawia wziąć pod swoje skrzydła zapaśnika, któremu kolejne złoto olimpijskie wydaje się być pisane.

Foxcatcher to film o rozczarowaniu. Krajem, narodem, karierą, społeczeństwem. To film o rozczarowaniu rodziną i samym sobą. Ale to także film o ideałach i zwątpieniu w nie, o krótkotrwałym sukcesie i znacznie dłuższym zmaganiu się z porażką. W filmie Millera jest wiele odcieni, choć niewiele barw – nawet złoto stroju wszechmocnego du Ponta wydaje się wyblakłe. Można nawet odnieść wrażenie, że w Foxcatcher emocje ważniejsze są od samych postaci. Relacje rodzinne nakreślone są zdawkowo – wiemy, że Mark i Dave są ze sobą bardzo zżyci, ale w ich historii niektóre rzeczy pozostają niedopowiedziane; jeszcze mniej dowiadujemy się o relacji du Ponta z wiekową matką. Nagrodzony w Cannes za reżyserię Miller wie jednak co robi – nie idzie w najbardziej oczywistym kierunku, by ukazać genezę szaleństwa zmanierowanego bogacza, lecz szuka symptomów ostatecznej tragedii w jego codzienności. Świat, w którym żyje John du Pont, jest toksyczny, a najbardziej zatruje się nim Mark Schultz – choć to nie on stanie się ofiarą szaleńca.

Trudny, surowy w formie i treści obraz pozwala aktorom na stworzenie wspaniałych kreacji. Nie sposób ocenić, czy bardziej zaskakuje Channing Tatum czy Steve Carell – obaj wcielają się w role dla siebie nietypowe, wyniszczające, wydobywające z nich pokłady nieznanej dotąd aktorskiej ekspresji. Uzupełniający ich Mark Ruffalo dorównuje poziomem, choć to akurat nie zaskakuje – niejednokrotnie udowadniał już swój dramatyczny talent. Foxcatcher wielu widzom nie przypadnie do gustu – to film o sporcie, w którym sportu jest niewiele, i o ambitnych ludziach, których ta ambicja pochłania. Opowiedziany oszczędnymi środkami, z poszarpaną, arytmiczną narracją, ale posiadający potężną moc oddziaływania. Traktat o Ameryce skumulowany w ogniwie ludzkiej tragedii.

Tytuł: Foxcatcher
Premiera: 19.05.2014
Reżyseria: Bennett Miller
Scenariusz: E. Max Frye, Dan Futterman
Zdjęcia: Greig Fraser
Muzyka: Rob Simonsen
Obsada: Channing Tatum, Steve Carell, Mark Ruffalo, Sienna Miller, Vanessa Redgrave, Anthony Michael Hall, Guy Boyd

By

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *