Gdyby za The Social Network zabrał się reżyser bez wizjonerskiego zacięcia, mógł to być film zupełnie niestrawny. David Fincher jest jednak magikiem kina – ze zwykłej historii o zakompleksionym, najmłodszym w historii miliarderze zrobił trzymający w napięciu od pierwszych minut dramat, który już dziś jest oscarowym pewniakiem.

Pomysł był ryzykowny – pochylić się nad jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci stojącą za największym społecznym fenomenem XXI wieku. Mark Zuckerberg, twórca Facebooka, przedstawiony jest w The Social Network jako bezwględny, zimny perfekcjonista, który nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć spektakularny sukces. Choć uznawany jest za ojca największego portalu społecznościowego na świecie, nie jest autorem pomysłu, a jedynie jego realizatorem. Użył bowiem pomysłu braci Camerona i Tylera Winklevossów oraz Divyi Narendry, którzy chcieli, aby Zuckerberg dołączył do ich zespołu i pomógł im stworzyć elitarny klub społecznościowy – Harvard Connection. Ten jednak, z pomocą oddanego przyjaciela Eduardo Saverina, postanawia wystawić bogatych znajomych do wiatru, samemu uruchamiając stronę, która wkrótce stanie się największym portalem społecznościowym na świecie.

Choć Fincher i Aaron Sorkin, autor scenariusza, dalecy są od wydawania moralnych sądów, to jednak stawiają Zuckerberga w świetle jednoznacznym – to pełen kompleksów, nieradzący sobie z towarzyskimi relacjami kapitalista, którego ambicje sięgają znacznie dalej, niż jego rówieśników. Zuckerberg nie czuje się winny kradzieży własności intelektualnej, nie widzi nic złego w nazwaniu byłej dziewczyny suką na swoim blogu, a najbliższego przyjaciela sprzedałby za kolejny oddział Facebooka w egzotycznym kraju.

Reżyserski kunszt Finchera polega na tym, że historię, którą mógłby opowiedzieć w 40 minut, rozciąga do dwóch godzin, a mimo wszystko widz kurczowo trzyma się fotela, czekając na rozstrzygnięcie. To zasługa achronologicznej narracji, znakomitego, momentami teledyskowego montażu i bardzo dobrego, organicznego aktorstwa. Moim zdaniem jednak to nie Jesse Eisenberg, nominowany właśnie do Złotego Globu odtwórca głównej roli, zasługuje na największą pochwałę, lecz Andrew Garfield, który wcielił się w Eduardo. Stopniowe pęknięcia w emocjonalnym pancerzu tego młodego człowieka doprowadzają do całkowitego rozłamu jego przyjaźni z Markiem, a scena konfrontacji, w której rozgoryczenie Eduardo osiąga apogeum, to najlepszy moment filmu. To również symboliczny początek problemów Zuckerberga.

The Social Network nie jest arcydziełem, ale kolejnym dowodem na to, że David Fincher nawet z historii z pozoru atrakcyjnej dla znawców tematu potrafi uczynić uniwersalną przypowieść, która trafi zarówno do wszystkich przyszłych Zuckerbergów, jak i tych, którzy mogą stać się ich ofiarami.

Tytuł: The Social Network
Premiera: 24.09.2010
Reżyseria: David Fincher
Scenariusz: Aaron Sorkin, na podstawie książki Miliarderzy z przypadku Bena Mezricha
Zdjęcia: Jeff Cronenweth
Muzyka: Trent Reznor, Atticus Ross
Obsada: Jesse Eisenberg, Andrew Garfield, Rooney Mara, Justin Timberlake, Armie Hammer

By

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *