Andrzej Kołodyński z miesięcznika Kino określił styl Barbary Sass-Zdort słowem histeryczny. Trudno o lepsze określenie, zwłaszcza zaraz po opuszczeniu sali kinowej po seansie W imieniu diabła. Aktorskie bravado, niespotykane w tej formie nawet w teatrze, przysłania treść, którą – mam nadzieję – reżyserka jednak chciała przekazać.

A chodzi o fanatyzm i niebezpieczeństwa, jakie ze sobą niesie. Fanatyzm – dodajmy – w wydaniu chyba najskrajniejszym, bo religijnym. Sass akcję filmu umiejscawia w klasztorze, za kanwę scenariusza obierając prawdziwą historię niepokornych sióstr betanek z klasztoru w Kazimierzu Dolnym, które w 2005 roku zbuntowały się przeciwko decyzji Watykanu o odwołaniu dotychczasowej matki przełożonej. I to był początek końca owego zakonu.

Z buntu rodzi się bowiem anarchia, a Kościół niczego tak nie wymaga, jak posłuszeństwa. Wydaje się, że główna bohaterka, siostra Anna, znajduje się w kryzysie wiary, że traumatyczne przeżycia z przeszłości uniemożliwiają jej całkowite oddanie się Bogu. Martwi się o to również matka przełożona, która postanawia skupić swe wysiłki na wypędzeniu z klasztoru diabła, który bruka grzechem nie tylko Annę, ale i inne siostry.

Tylko gdzie tak naprawdę jest ten diabeł? Czy w Annie, znakomicie zagranej przez Katarzynę Zawadzką, najpierw wątpiącej, a potem służalczo oddanej sprawie? Czy w matce przełożonej, buntującej się przeciw postanowieniom swych zwierzchników, plującej w twarz świętym doktrynom? A może w ojcu Franciszku (Mariusz Bonaszewski), wprowadzającym wątpliwie moralnie metody, wykorzystującym młode zakonnice?

Najpewniej diabeł tkwi w każdej z tych postaci po trochu. Jak w każdym z nas. Szkoda, że twórczyni filmu postanowiła skupić się na histerycznej pokazówce głównych bohaterek, a nie tym, jak odrzucenie zasad Kościoła odebrały inne siostry. Wyjątkiem pozostaje tu krótka historia siostry Łucji, krzyczącej równie głośno, jak jej opętane współsiostry, nie tworzącej z nimi jednak jednego chóru. Solo nie udaje jej się niestety wskórać nic, poza banicją.

Chaos i krzykliwość to dwie główne cechy W imieniu diabła, a jako kolejną mógłbym wskazać powierzchowne potraktowanie tematu. Od histerycznych betanek wolę cichych Ludzi Boga.

Tytuł: W imieniu diabła
Premiera: 27.07.2011
Scenariusz i reżyseria: Barbara Sass-Zdort
Zdjęcia: Wiesław Zdort
Muzyka: Michał Lorenc
Obsada: Katarzyna Zawadzka, Anna Radwan, Marian Dziędziel, Mariusz Bonaszewski, Roma Gąsiorowska, Marzena Trybała, Agnieszka Żulewska

By

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *