Trailer oczywiście wgniótł w ziemię. W fotel. We wszystko wgniótł. Z tym, że ja już dawno przestałem sugerować się trailerami – znaczna część z nich wyczerpuje treść całego filmu… No nic, obejrzałem trailer, z którego dowiedziałem się mniej więcej tyle, że:

a) w filmie występuje Nicolas Cage

b) w filmie występuje Nicolas Cage, który ratuje świat

c) w filmie, oprócz Nicolasa Cage, występują efekty specjalne.

Gdyby nie występ Nicholasa Kim Coppoli, pewnie nawet nie pofatygowałbym się do kina. Ale jednak to zrobiłem.

Pierwszy wniosek? Alex Proyas, reżyser Ja, robot, zna się na rzeczy. Bo nie można mu odmówić umiejętności tworzenia atmosfery niepokoju, niepewności i nieuchronnej apokalipsy. Tak było z robotami, tak jest i teraz, choć mniej futurystycznie. Odkrywczych kadrów i artystycznych zbliżeń się nie spodziewajcie, ale jako film, powiedzmy, SF entertainment absolutnie zdaje to egzamin. To po primo.

Po secundo – ktoś spieprzył końcówkę. No i jak mogę Wam to udowodnić bez spoilerowania? Nie mogę. Musicie mi wierzyć na słowo. Film broni się przez 95 ze swoich 121 minut. Potem scenarzysta zjadł coś niedobrego, uderzył się w głowę albo umarł i ktoś inny za niego dokończył. Ni przypiął, ni przyłatał – jakościowy spadek w końcówce filmu jest zauważalny aż za bardzo. Szkoda, bo gdyby ktoś mocniej pogłowił się nad tą końcówką, mielibyśmy do czynienia z bardzo porządnym kinem katastroficzno / science fiction. A tak – blockbuster ze zmarnowanym potencjałem.

Nie wypada nie pochwalić rewelacyjnych, przerażająco wręcz rewelacyjnych efektów specjalnych, które są dziełem zespołu Angelo Sahina, który dowód swego nieprzeciętnego talentu dał już przy tak znanych produkcjach, jak Ghost Rider, M:I-2 czy Pitch Black. Na pewno jest jednym z bohaterów tego dzieła, a jego agenci wywalczyli mu niezłą prowizję.

Nie wiem, co jeszcze mam napisać. Złośliwi, uważają, że Cage nie potrafi grać emocji – myślę, że to jednak nieprawda. W filmie tym jego bohater, John Koestler (skąd im przyszło do głowy to nazwisko??), niejednokrotnie w sposób bardzo przekonujący pokazuje swoje przywiązanie do syna. Najmłodsi aktorzy w tym filmie również zwracają uwagę – kolejne propozycje dla Lary Robinson i Chandlera Canterbury’ego są pewnie tylko kwestią czasu.

Ogólnie film może się podobać. Ma w sobie trochę niepokoju charakterystycznego dla opowiadań Phillipa K. Dicka, z tym, że bez futurystycznego akcentu. Możecie spróbować pójść do kina, ale wyjść po półtorej godzinie, a potem w necie doczytać końcówkę. Może będziecie mniej zawiedzeni niż ja?

Zapowiedź (Knowing): premiera: 19.03.09; reżyseria: Alex Proyas; scenariusz: Ryne Douglas Pearson, Juliet Snowden, Stiles White; obsada: Nicolas Cage, Rose Byrne, Chandler Canterbury, Ben Mendelsohn, Lara Robinson

By

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *