Zdaję sobie sprawę, że słowa przy tym poście ważyć muszę nad wyraz ostrożnie, gdyż w gronie znajomych mi kobiet jedynie jakaś 1/17 nie uważa się za feministki, bez względu na poziom feministycznej aktywności. Jednak od razu pragnę zaznaczyć, że jestem daleki od zgadzania się z ideologią szowinistyczną. Moje poniższe spostrzeżenie to raczej chęć sformułowania niepokoju wobec pewnej tendencji.

Tworząc tego bloga chcę, aby jego czytelnicy mogli poznać moje preferencje jako widza filmowego, a także sympatie względem pewnych artystów filmowych czy teatralnych – bez względu na płeć, naturalnie. Owocem moich przemyśleń, ich sformułowaniem, są rankingi, które możecie obserwować w panelu bocznym bloga. Zauważyliście pewną nieścisłość? Tak, brakuje listy Top 5 polskich aktorek. Zastanawiacie się czemu? To dajcie mi znać, jakie wnioski.

Bo mój jest jeden – w polskim kinie, teatrze, sztuce aktorskiej w ogóle, prym wiodą mężczyźni. Tak, tak, nie regulujcie monitorów – to szowinistyczne zdanie faktycznie tu jest, w dodatku wytłuszczone. Bo ja naprawdę tak uważam. Wiecie, jakie ja męki cierpiałem, gdy próbowałem uzmysłowić sobie, jakie są moje ulubione aktorki? To było straszne! Top 5 aktorów jest, jakie jest, ale równie dobrze mógłbym ułożyć ze trzy inne rankingi i byłyby tak samo zgodne z prawdą. A aktorki? Pustka.

Wymieńcie mi pamiętne role kobiece z ostatniego dziesięciolecia. Kinga Preis, Krystyna Janda, a dalej co? Załamałem się. Ktoś może powiedzieć, że Agnieszka Grochowska, Małgorzata Kożuchowska, ale one mnie NIE przekonują! Nie potrafię ustalić Top 5 aktorek, nawet Top 3 aktorek jest problemem. Lubię oglądać Marię Pakulnis, ostatnio w kilku filmach dobrze zagrała Iza Kuna (świetna rola w 33 scenach z życia), ale kurczę – czy to naprawdę wszystko? Nie wspominam o całym tabunie Soch, Żmud-Trzebiatowskich czy innych Liszowskich, bo ja nawet nie wiem, czy one grały gdzieś poza serialami. Musimy spojrzeć prawdzie w oczy – prawdziwe kobiece aktorstwo w Polsce leży i coś trzeba z tym zrobić! Jak długo będziemy rozpamiętywać role Beaty Tyszkiewicz czy Grażyny Szapołowskiej? Potrzeba nam młodych, zdolnych, charakterystycznych aktorek i wielkich, kobiecych ról. I to szybko!

Zachwycamy się rolami młodych, obiecujących aktorów, a przecież my, mężczyźni, wcale nie chcemy ich oglądać 🙂 Z większą przyjemnością obejrzałbym porywającą kreację obiecującej aktorki niż kolejną świetną, ale męską rolę. Mam nadzieję, że w niedługim czasie będę świadkiem renesansu kobiecej sztuki aktorskiej w Polsce. Trzymam za to mocno kciuki!

PS. Wydaje mi się, że najbardziej miarodajną oceną umiejętności młodych aktorów jest nominacja do Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego, nie wspominając o jej zdobyciu. W ostatnich latach spośród kobiet największy sukces spośród aktorek odniosła Sonia Bohosiewicz, laureatka nagrody za Rezerwat w 2007 roku, i ona rokuje największa nadzieje. Oby!

By

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *