Choć filmowy rok 2021 nadal przebiegał pod dyktando pandemicznych obostrzeń, do kin zawitało znacznie więcej filmów niż w niezwykle trudnym roku 2020. Światowy box office urósł o ponad 74% (w Polsce dynamika była znacznie mniejsza) i w końcu pojawiły się hity. Nie czas umierać w niepandemicznych czasach zapewne przebiłby wynik Spectre (tymczasem musiał się zadowolić wynikiem ok. 774 mln dolarów), a Spider-Man: Bez drogi do domu pandemią niespecjalnie się przejmował i stał się największym kasowym hitem wszech czasów studia Sony, a wśród najlepiej zarabiających filmów w historii zajmuje obecnie 8. miejsce, z widokami na awans o 2 oczka (w momencie publikacji tekstu trzecia część przygód Pajęczaka miała na koncie $1,53 mld globalnie).
Ale przecież nie o kasę tu chodzi, a o filmową jakość, prawda? Oto przed Wami Zacna Dycha 2021, czyli najlepsze filmy 2021 roku w polskiej dystrybucji wg MyśliwiecOgląda.pl.
10. Obiecująca. Młoda. Kobieta, reż. Emerald Fennell / Cząstki kobiety, reż. Kornél Mundruczó
Zacną Dychę zamykają, jednocześnie otwierając ten tekst, dwa tytuły w wyjątkowy sposób skupiające się na kobiecych doświadczeniach, choć czyniące to na diametralnie różne sposoby. Z jednej strony mamy debiut Emerald Fennell, który romansując z konwencją kina zemsty brutalnie rozprawia się z kulturą gwałtu, z drugiej natomiast pierwszy anglojęzyczny film węgierskiego autora, który opowiada o macierzyńskiej traumie. W obu tych tytułach mamy do czynienia z fantastycznym aktorstwem (czapki z głów przed Carey Mulligan i Vanessą Kirby!) i choć każdy z nich prezentuje całkowicie odmienną paletę emocji, jest między nimi wspólny mianownik: otwierają oczy na najcięższe psychologiczne doświadczenia kobiet. Jako że dla mnie te tytuły w pewnym sensie się uzupełniają i komunikują ze sobą, umieściłem je ex aequo na pozycji nr 10.
9. Nowy porządek, reż. Michel Franco
Meksykański reżyser nie zwykł oszczędzać widzów, niejednokrotnie wystawiając ich na niezwykle trudne do przepracowania emocje. Tak było w Pragnieniu miłości, Opiekunie czy Córkach Abril, tak jest również w Nowym porządku z 2020 roku, nagrodzonym Nagrodą Jury na festiwalu w Wenecji. Filmy Franco zawsze mocno osadzone były w społecznym kontekście, ale chyba jeszcze nigdy reżyser ten nie był tak przerażająco bezpośredni w komentowaniu meksykańskiej rzeczywistości.
Więcej o filmie w mojej recenzji na Film.org.pl.
8. Ojciec, reż. Florian Zeller
O fenomenalnym aktorsko i trudnym emocjonalnie pełnometrażowym debiucie Floriana Zellera napisano już w zasadzie wszystko – ja także o nim pisałem, zerknijcie do recenzji.
7. One Night in Miami, reż. Regina King
Ten film i jego twórcy, na czele z genialną obsadą i niesamowitą reżyserką, to bez wątpienia jeden z największych nieobecnych ubiegłorocznych Oscarów. Zachodzę w głowę jak można było nie wyróżnić nominacją któregokolwiek z czterech fantastycznych aktorów, reżyserki tego trzymającego w napięciu dramatu czy choćby scenariusza. Jeśli jesteście ciekawi, co zachwyciło mnie w One Night in Miami, zapraszam do przeczytania recenzji sprzed roku, a także na Amazon Prime Video, gdzie można ten znakomity film obejrzeć.
6. Zło nie istnieje, reż. Mohammad Rasoulof
Kolejny film obejrzany podczas Nowych Horyzontów AD 2020, odbywających się wówczas online w ramach połączenia z American Film Festival. Pisałem wówczas:
Irańskie kino moralnego niepokoju w najlepszym wydaniu. Składający się z czterech części moralitet Rasoulofa rozpoczyna się niepozornie, niczym zwykły film obyczajowy, ale wkrótce zamienia się w etyczną rozprawę wagi najcięższej. Są w Zło nie istnieje sceny tylko dla ludzi o mocnych nerwach, ale są też głębokie emocje wywołane moralnymi dylematami, przed którymi stają bohaterowie. Portretując cztery niezwykłe historie, Rasoulof kreśli też portret współczesnego Iranu – państwa, które nierzadko stawia swoich obywateli przed decyzjami, które każą im podawać w wątpliwość własne człowieczeństwo. Potężne kino.
5. Mitchellowie kontra maszyny, reż. Michael Rianda, Jeff Rowe
To był fenomenalny rok dla pełnometrażowych animacji. Premierę miały aż dwa filmy Disneya, najnowsza produkcja Pixara, a na dodatek Netflix nie próżnował i zachwycił świat zwariowaną rodzinką Mitchellów. Marząca o byciu filmowcem Katie oraz jej szaleni rodzice i zdziwaczały brat to animowany odpowiednik Griswoldów z komediowej serii W krzywym zwierciadle – wydają się trochę głupawi i niezdarni, ale zdolni są do wielkich czynów. Motywem przewodnim jest tu technologia i sztuczna inteligencja, a także zagrożenia z nią związane, ale Mitchellom niestraszna jest nawet robotyczna apokalipsa. Film debiutantów Michaela Riandy i Jeffa Rowe’a ma zachwycającą animację, powalającą muzykę Marka Mothersbaugha i humor, dzięki któremu do dziś razem z 5-letnią córką cytuję fragmenty dialogów. Petarda!
4. Aida, reż. Jasmila Žbanić
Obejrzany przeze mnie podczas Nowych Horyzontów 2020 film Jasmili Žbanić wspominam… źle, nawet bardzo źle. Nie dlatego jednak, że dzieło znakomitej bośniackiej reżyserki jest zły – złe jest natomiast wszystko, co ten film przedstawia. Rozgrywająca w czasie wojny w Bośni i Hercegowinie fabuła skupia się na okolicznościach dokonania masakry w Srebrenicy, jednego z najbardziej barbarzyńskich przypadków ludobójstwa we współczesnej historii Europy. Wielu widzów zapewne po ten tytuł nie sięgnie – z powodów podobnych, dla których nie decydują się na seans np. Wołynia – ale Aida jest dziełem ważnym z wielu względów. Choćby dlatego, że pokazuje jak złudne jest poczucie bezpieczeństwa, które mają dać mieszkańcom Europy międzynarodowe organizacje, jak ONZ czy NATO. W filmie Žbanić obserwujemy bezsilność interkontynentalnych służb wobec siły reżimu serbskiego, reprezentowanego w filmie głównie poprzez osobę generała Ratko Mladicia, skazanego w 2017 roku zbrodniarza wojennego stojące za oblężeniem Sarajewa i masakrą w Srebrenicy. Aidę ogląda się niezwykle trudno, ale z wielkim podziwem – to w równej mierze thriller wojenny, co dramat społeczny. Dramat, który kosztował życie ponad 8000 osób… Do obejrzenia na Nowe Horyzonty VOD.
3. Tick, Tick… BOOM!, reż. Lin-Manuel Miranda
Trudno uwierzyć, że musical na temat życia i twórczości Jonathana Larsona, twórcy kultowego broadwayowskiego Rent, to dopiero pełnometrażowy debiut fabularny tego zasłużonego musicalowego twórcy o portorykańskich korzeniach. Miranda nie tylko tworzy niesamowite kompozycje dla Disneya (ostatnio m.in. fantastyczne piosenki do Naszego magicznego Encanto) czy Netfliksa (Vivo!), ale też zasłynął przeniesieniem na platformę Disney+ swojego kultowego musicalu Hamilton. Jako reżyser filmowy Lin-Manuel Miranda zadebiutował jednak dopiero zrealizowanym dla Netfliksa Tick, Tick… BOOM! i jest to debiut godny tego niesamowicie uzdolnionego twórcy. Miranda niemal wszystko, czego się dotknie zamienia w złoto i jest tak również w przypadku tego musicalu – przypominające najlepsze dokonania Boba Fosse’a, Tick, Tick… BOOM! w niesamowicie wiarygodny sposób prezentuje chaos procesu twórczego, z którego raz po raz wyłaniają się przebłyski geniuszu zarówno Jonathana Larsona, jak i kreującego go Andrew Garfielda. Już na początku seansu wiedziałem, że film Mirandy trafi do Zacnej Dychy 2021 i cieszę się, że dzięki Netfliksowi będę mógł do tego dzieła wracać – bezsprzecznie na to zasługuje.
2. To była ręka Boga, reż. Paolo Sorrentino
Paolo Sorrentino wielkim reżyserem jest i basta! Każde jego dzieło ma w sobie wyjątkowość i choć każde jest autonomiczne, jedno jest w nich stałe: sentyment, z jakim ukazana jest Italia. W To była ręka Boga Sorrentino raz jeszcze wprowadza w swoją fabułę wątek Neapolu i kibicowania tamtejszemu klubowi (można to było zobaczyć już w Młodym papieżu), ale tym razem dlatego, że opowiada o własnej młodości. To była ręka Boga to historia w dużej mierze autobiograficzna i choć głównym bohaterem nie jest sam Paolo, a dojrzewający Fabietto (znakomity Filippo Scotti!), to reżyser otwarcie przyznaje, że oparł tę fabułę na wspomnieniach o swojej rodzinie i samym sobie. Dzięki temu otrzymaliśmy intymny portret relacji rodzinnych, nakręcony z dużą czułością i wypływającą z każdego kadru nostalgią. Bo choć nie każde wspomnienie Fabietta/Paola jest miłe, każdy z tych momentów miał wpływ na uformowanie go jako twórcy. Wielkie, wspaniałe kino, do którego – dzięki dostępności na Netfliksie – bezwzględnie będę wracał.
1. Co w duszy gra, reż. Pete Docter, Kemp Powers
Gdy publikowałem tu recenzję najnowszego arcydzieła geniusza animacji Pete’a Doctera i Kempa Powersa, zatytułowałem ją: „Najlepszy film 2020 roku”. I nadal właśnie tak sądzę: Co w duszy gra to najlepsze, co przydarzyło się kinu w 2020 roku. Bezapelacyjnie numer 1 spośród filmów, które miały polską premierę w 2021 roku i jedno z najwspanialszych dokonań studia Pixar. To naprawdę skandal, że takie dzieło – podobnie jak inne animowane tytuły należące do Disneya, także z 2021 roku – nie doczeka się premiery na nośniku Bluray w języku polskim…
Po szczegóły odsyłam do recenzji.
—-
HONORABLE MENTIONS
Sound of Metal, reż. Darius Marder
Cruella, reż. Craig Gillespie
Pierwsza krowa, reż. Kelly Reichardt
Na rauszu, reż. Thomas Vinterberg
Najmro. Kocha, kradnie, szanuje, reż. Mateusz Rakowicz
Jeźdźcy sprawiedliwości, reż. Anders Thomas Jensen
Nie czas umierać, reż. Cory Joji Fukunaga
Ostatni pojedynek, reż. Ridley Scott
Diuna, reż. Denis Villeneuve
Ostatniej nocy w Soho, reż. Edgar Wright
Nasze magiczne Encanto, reż. Byron Howard, Jared Bush
Nie patrz w górę, reż. Adam McKay
Niewybaczalne, reż. Nora Fingscheidt
Vivo, reż. Kirk DeMicco
Wykopaliska, reż. Simon Stone
Powrót do tamtych dni, reż. Konrad Aksinowicz