Już dziś startuje 22. edycja mojego ukochanego festiwalu Nowe Horyzonty! Zanim jednak usiądę w jednym z foteli podczas seansu IO Jerzego Skolimowskiego, postanowiłem porozmawiać o tegorocznym programie z koleżanką i kolegą z redakcji Film.org.pl, Mają Budką i Tomaszem Raczkowskim. Sprawdźcie, na co każde z nas czeka w tym roku najbardziej – może przekonamy Was do wybrania właśnie tych tytułów podczas Waszej tegorocznej festiwalowej przygody?
Dawid: Cześć kochani! Na wstępie: bardzo dziękuję, że zechcieliście wziąć udział w dyskusji na temat najlepszego festiwalu filmowego w Polsce, znanego jako Nowe Horyzonty. Pomyślałem, że rozmowa z Wami to będzie świetna okazja, by wspólnie zagłębić się w program tego wydarzenia, dlatego zacznę może banalnie, ale za to z przytupem: na co najbardziej czekacie podczas 22. edycji Nowych Horyzontów?
Tomek: Cześć, super pomysł, bardzo się cieszę, że mogę wziąć udział w dyskusji. Odpowiadając na Twoje pytanie, w tym roku najbardziej mnie kręcą akurat pokaz galowe, bo przede wszystkim z Cannes przyjeżdża do Wrocławia naprawdę mocny zestaw filmów, które mnie jarają. Z nich najbardziej ostrzę sobie zęby na Holy Spider Alego Abbasiego. Trochę dlatego, że od jakiegoś czasu mam zajawkę na kulturę bliskowschodnią, ale przede wszystkim z powodu reżysera, którego uważam za jednego z najciekawszych twórców młodego pokolenia. Jego dwa filmy – Shelley (świetna, naprawdę przerażająca parafraza Dziecka Rosemary) i Granica (odjechane, trollowe love story łączące folk z po skandynawsku szorstkim kinem społecznym) zrobiły na mnie wielkie wrażenie i mam nadzieję, że z trzecim filmem Abbasi wskoczy na jeszcze wyższy poziom.
No i oczywiscie na powrót Arsenału!

Majka: Ja też chciałam w pierwszym odruchu napisać, że czekam najbardziej na otwarcie Arsenału! Szczerze mówiąc, nie odrobiłam zadania domowego tak dokładnie jak przy okazji poprzedniej edycji – wtedy studiowałam program dokładniej. W tym roku raczej dam się zaskoczyć. Na pewno czekam na Podejrzaną Chan-wook Parka! Mam nadzieję przypomnieć sobie, jak świetny jest to reżyser. Czuję, że jednak najbardziej rozpłynę się przy Blisko Lukasa Dhonta. Z opisu wynika, że ten film ma małe szanse nie przypaść mi do gustu. Oczywiście będę też pierwsza w kolejce do W trójkącie, ale to głównie dla Woody’ego Harrelsona, którego dawno nie widziałam na dużym ekranie. Tak więc u mnie przede wszystkim pokazy galowe. Oprócz nich bardzo ciekawi mnie Chora na siebie Kristoffera Borgli. Wygląda po prostu jak dobra rozrywka wsadzona między typowo nowohoryzontowymi pakistańskimi przedstawicielami slow cinema.
Dawid: Ach, ten Arsenał! Wszystkim nam go brakowało, jak widzę. Oczywiście spotkamy się tam po seansach nie raz, choć dużą zmianą jest to, że na terenie klubu festiwalowego będą mogli pojawiać się także nie-festiwalowicze, co będzie czymś zupełnie nowym i chyba nie przez wszystkich, z niżej podpisanym, mile widzianym. Wracając jednak do seansów: cieszę się, że Tomek wspomniał o Alim Abbasim, bo choć to nazwisko już dość uznane w krytyczkowo-filmikowym świecie, to jednak wciąż nie dość medialne, więc warto zachęcić widzów do obejrzenia Holy Spider, które w Cannes zebrało chyba całkiem przyzwoite oceny. Mogę tylko przyklasnąć Majce, która wspomina o filmach Parka i Dhonta – ten pierwszy to już prawdziwa reżyserska „firma”, więc na nim raczej się nie zawiodę, zaś Girl młodego belgijskiego filmowca mocno mnie zachwyciła w Cannes kilka lat temu. Dhont to ktoś w rodzaju kontynuatora belgijskiej wrażliwości społecznej braci Dardenne, którzy z kolei zdają się już ździebko wypalać, więc chyba dobrze, że mają takiego młodego, zdolnego następcę.
Chora na siebie to z kolei pierwsze chyba odkrycie tej dyskusji – dzięki Majka! W ogóle muszę przyznać, że sekcje Front Wizualny czy Lost Lost Lost to moje pięty achillesowe: co roku raczej mi umykają i boję się, że w tym roku będzie podobnie. Nie wiem, może powinniśmy zawrzeć jakiś pakt i w tym roku poprzysiąc sobie, że będziemy śledzić te sekcje z wyjątkową atencją?
Majka: Ja mam podobnie z Frontem czy Lost! Też chodzę na te filmy jakoś bez przekonania, w lukach między innymi seansami, ale zawsze wyciągam stamtąd przynajmniej jedną perełkę! Rok temu taką moją perełką była La Veronica Leonarda Medela.
Tomek: Ja tylko zauważę, że w tym roku mamy wyjątkową okazję, by poza filmami z sekcji Lost Lost Lost pójść na… oryginalne Lost Lost Lost Jonasa Mekasa!
Dawid: Tomek, tobie się zbiera na żarty, a my tu na serio… Ale rzeczywiście, Jonas Mekas wydaje się idealnie wpasowywać w ten segment festiwalu. Przyznam, że z Mekasem mamy raczej chłodną relację – trochę próbowaliśmy się poznać, gdy studiowałem filmoznawstwo, ale po kilku próbach postanowiliśmy zostać dalekimi znajomymi. Nie mam jednak wątpliwości, że to jeden z „ojców założycieli” slow cinema. Planujecie spędzić kilka godzin z mistrzem? A może ostrzycie sobie zęby na inną retrospektywę?
Majka: Ja się przyznam bez bicia, że jestem ignorantką w tej dziedzinie i na retrospektywy z reguły nie chodzę. W tym roku też nie planuję, chociaż może to ta chwila, żeby się przekonać?
Tomek: Z retrospektyw najbardziej interesuje mnie ta poświęcona Lucile Hadzihalilovic, ale niestety seanse są tak rozłożone, że mogę mieć problem z dotarciem na nie. Ja też Mekasa znam dość mało, ale na tyle, że wiem że o ile mnie nie zachwyca, to jest to ciekawe kino i warto ponadrabiać. Z tym, że akurat większość filmów z programu retrospektywy jest dostępna na streamingach (głównie MUBI), więc muszę jeszcze przekalkulować.
Natomiast gdyby nie to, że widziałem zdecydowaną większość filmów Holland, to na pewno nastawiałbym się na przegląd jej twórczości – bo kręciła lepsze i gorsze filmy, ale to zawsze kawał historii światowego i polskiego kina, więc retrospektywa to bardzo fajna okazja, by nadrobić również te mniej oczywiste tytuły (np. Gorączkę).
Dawid: To ciekawe, bo mnie jeden z filmów Hadzihalilovic – Ewolucja – na tyle odrzuciła, że jakoś nie czekam na retrospektywę jej dorobku (który, umówmy się, zbyt obszerny nie jest). Zgadzam się za to w 100% z Tomkiem, że retrospektywa Agnieszki Holland, choć wydaje się aż nazbyt oczywista, może być świetną okazją do nadrobienia niektórych tytułów. W moim przypadku jest ich co najmniej kilka, dlatego liczę, że uda mi się kilka seansów z filmami Holland zaliczyć. Retrospektywa w tym roku jest zresztą niemal w 100% kobietą, bo za wyjątkiem Jonasa Mekasa mamy w przeglądach same filmowczynie, gdyż stawkę uzupełnia jeszcze Joanna Hogg, której dorobku także nie znam zbyt dobrze.
Ale odchodząc już od retrospektyw, zadam pytanie całkiem retoryczne: kto czeka na Nocne Szaleństwo? I na który z filmów z tej sekcji najbardziej?
Tomek: Nocne szaleństwo obowiązkowo! Tak się składa, że już widziałem Flux Gourmet Stricklanda i polecam gorąco. Zdecydowanie lepszy niż poprzednie In Fabric.

Majka: Oczywiście, że czekamy! Ja w tym roku jestem niestety biletowa, nie karnetowa, więc już mam pulę filmów zaklepanych. Z Nocnego szaleństwa mam na razie Mona Lisę i krwawy księżyc – podobno soundtrack do filmu jest mocno odjechany. Oprócz tego będę polować na nowego Dupieux. Ogólnie to mam plan trzymać rękę na pulsie i podsłuchiwać na kinowych korytarzach, co się ogląda, a co nie. Jeśli jeszcze o jakimś filmie z Nocnego będzie bardzo głośno, na pewno się wybiorę
Dawid: Ja z Nocnego szaleństwa polecić mogę za to Hatching, fiński horror na tle familijnym – warto! Jak zresztą znam selekcjonerów festiwalu Nowe Horyzonty, każdy z tytułów w tym cyklu solidnie namiesza nam w głowach.
Zmierzając już do podsumowania, chcę Was zapytać o trzy tytuły z tegorocznej edycji, które określilibyście jako „umrę jak nie zobaczę”. Na mojej liście znajduje się na pewno wspomniane Blisko, ale i Baby Broker Hirokazu Koreedy, jednego z moich ulubionych azjatyckich filmowców, oraz The Silent Twins od Agnieszki Smoczyńskiej, o którym sporo dobrego mówiono w Cannes.
Tomek: O widzisz, ja się nad Hatching zastanawiałem, więc ta rekomendacja zdecydowanie mi się przyda. Swoją drogą świeży news jest taki, że Hatching trafi do polskich kin za sprawą Velvet Spoon!
A co do trzech tytułów, których nieobejrzenie mnie zabije to wspomniany już Holy Spider Alego Abbasiego, Godland Hlynura Palmasona i Gorące dni Emina Alpera. Poprzedni film Palmasona – Biały, biały dzień był jednym z moich ulubionych filmów festiwalu trzy lata temu (i całego tamtego roku), więc bardzo ciekawi mnie co zrobił tym razem. A Alpera z kolei śledzę od kiedy zrobił jeden z moich ulubionych niedocenionych filmów, czyli Blokadę. Teraz wraca z politycznym thrillerem o Erdoganowskiej Turcji, co brzmi bardzo smakowicie.

Majka: Trzy tytuły, które muszę zobaczyć, choćbym się miała bić o miejsce to Blisko, Podejrzana i Alcarràs. Ten ostatni dlatego, bo bardzo podobało mi się Lato 1993. A jako że reżyserka ponownie opowiada o dzieciach, wierzę, że będzie równie pięknie. Dlatego też Alcarràs wybrałam sobie na mój film otwarcia.
Dawid: No i pięknie! Co ciekawe, trzy spośród wymienionych przez nas tytułów będzie można obejrzeć już dziś, czyli na otwarcie 22. edycji festiwalu Nowe Horyzonty. Życzę nam zatem wielu filmowych zachwytów i tyle samo godzin przegadanych na temat tych seansów podczas wieczornych wizyt w Arsenale!
PEŁNY PROGRAM 22. EDYCJI FESTIWALU NOWE HORYZONTY ZNAJDZIECIE TUTAJ. WIDZIMY SIĘ NA SEANSACH!