CRACK: KOKAINA, KORUPCJA I KONSPIRACJA
Kategorie:

CRACK: KOKAINA, KORUPCJA I KONSPIRACJA. Dokumentalna chałtura pod tezę

Avatar
Opublikowane przez Dawid M.

Napisanie tej recenzji to dla mnie duże wyzwanie, a jednocześnie bardzo delikatna sprawa. Nie chciałbym bowiem, by moje intencje czy poglądy zostały błędnie odczytane, a z drugiej strony nie jestem w stanie przemilczeć pewnych haniebnych sztuczek, których dopuszcza się dokument Stanleya Nelsona, Crack: Kokaina, korupcja i konspiracja. Postanowiłem obejrzeć ten film, by dowiedzieć się z niego czegoś więcej na temat strasznego zjawiska, jakim jest narkomania, a tymczasem zobaczyłem marnej jakości reportaż, który wygląda jak zrealizowana na potrzeby ruchu #BlackLivesMatter agitka.

Napisanie tej recenzji jest dla mnie tym większym wyzwaniem, że absolutnie rozumiem pobudki, dla których ruch #BlackLivesMatter powstał – dowodów na to, że czarnoskórzy obywatele USA są traktowani gorzej od białych jest aż nadto i dobrze, że coraz więcej się o tym mówi. Być może wreszcie, dziesiątki lat po tym, jak w Ameryce zniesiono niewolnictwo, Afroamerykanie będą traktowani na równi z obywatelami rasy kaukaskiej i to w całym kraju. To jednak, co zaproponowano w Crack: Kokaina, korupcja i konspiracja to jakaś niedorzeczna próba usprawiedliwienia czarnoskórych narkomanów (tak jakby biali Amerykanie nie uzależniali się od narkotyków) i zrzucenia winy na państwo, które najpierw dostarczyło narkotyki do kraju (o tym za chwilę), a następnie uzależniło jednych biednych Afroamerykanów od zażywania cracku, a drugich od dilowania tą tańszą, nadającą się do palenia wersją kokainy, która z kolei zazwyczaj kojarzona była z zamożniejszymi białymi obywatelami. Ta sztucznie stworzona przez Nelsona i wyjątkowo absurdalna dychotomia – niezwykle łatwa do obalenia dostępnymi od ręki statystykami – to przykład największego grzechu dokumentalisty: tworzenia niskiej jakości treści pod określoną tezę.

CRACK: KOKAINA, KORUPCJA I KONSPIRACJA

Początek Cracku jeszcze nie zapowiada katastrofy – w iście brawurowym stylu Nelson montuje archiwalne nagrania z wypowiedziami narkomanów z wystąpieniami polityków ery Reagana, teledyskami grup hiphopowych i fragmentami programów informacyjnych. W to wszystko wpleciono także wypowiedzi klasycznych “gadających głów”: oprócz byłych narkomanów i dilerów, swoje trzy grosze dorzucają aktywiści, politycy, dziennikarze i historycy, być może eksperci w swych dziedzinach, ale dla szerszej publiki zupełnie anonimowi. Po dynamicznym wprowadzeniu w kontekst polityczny – Ameryka epoki Reagana, duże niezadowolenie społeczne, postępująca bieda w czarnych społecznościach – dokument Nelsona gwałtownie wciska hamulec. Dlaczego? Ponieważ na temat kolejnych tematów – jak choćby kontrowersje związane z dostarczaniem narkotyków do kraju przez rząd USA – reżyser ma do powiedzenia niewiele, a zaproszeni przez niego goście nie mówią na poruszane przez siebie tematy niczego, czego nie wiem już internet. W dodatku większości wypowiedzi nie towarzyszy zaprezentowanie dowodów – to po prostu ustne stwierdzenia zupełnie anonimowych dla widza postaci, niemające żadnej wartości dodanej. A skoro nie mówi się czegoś, czego wszyscy by już nie wiedzieli, to po co w ogóle się odzywać?

CRACK: KOKAINA, KORUPCJA I KONSPIRACJA

Najgorzej jest jednak, gdy Crack zaczyna dryfować w kierunku tonu apologetycznego wobec czarnoskórych narkomanów i dilerów. Kolejne wypowiedzi – zarówno byłych ćpunów, jak i dystrybutorów cracku, ale też ekspertów i aktywistów – układają się w trudny do zaakceptowania portret rzeczywistości, w której to państwo zmusiło swych obywateli z biednych, głównie czarnych społeczności do tego, by albo sięgnęli po narkotyk, albo ulegli wizji łatwego zarobku na dilowaniu. Gdyby wierzyć dokumentowi Stanleya Nelsona, absolutnie wszyscy czarnoskórzy Amerykanie z biednych dzielnic Nowego Jorku czy Los Angeles sięgnęli po narkotyki w ten czy inny sposób – bo najwyraźniej musieli. Według twórcy Cracku i zaproszonych do filmu gości ci obywatele nie mieli innego wyjścia – jak gdyby urzędnicy państwowi przykładali im do głowy lufę nabitego pistoletu, każąc kupować kolejne dawki cracku bądź je rozprowadzać. Nie ulega wątpliwości, że państwo nie jest tu bez winy – warunki bytowe wielu Afroamerykanów w tamtym czasie były bardzo trudne i wielu z nich znalazło się w dramatycznej sytuacji, ale stawianie ich w roli niewinnych ofiar i zrzucanie całej winy na rząd to dalece idąca hipokryzja i manipulacja niegodna dokumentalisty.

Crack: Kokaina, korupcja i konspiracja to film, który podejmuje ważny temat, a potem “zgłębia” go z wnikliwością godną licealisty piszącego wypracowanie na WOS. Film Nelsona nie tylko posuwa się do bardzo wyrachowanej manipulacji, ale też zupełnie nie spełnia obietnicy złożonej widzowi w początkowych sekwencjach. A jeżeli najmocniejszym elementem dokumentu o cracku jest Ricky Ross – niegdyś prawdziwy oligarcha świata narkotyków – bo tylko on dzieli się z widzem informacjami wartymi uwagi, to chyba najlepiej świadczy o jakości tego przedsięwzięcia.

Zwiastun do obejrzenia tylko w serwisie YouTube – kliknijcie na link poniżej.

3/10

Tytuł: Crack: Kokaina, korupcja i konspiracja
Tytuł oryginalny: Crack: Cocaine, Corruption & Conspiracy
Premiera: 11.01.2021
Scenariusz i reżyseria: Stanley Nelson