Gniazdo
Kategorie:

GNIAZDO. Emocje, których nie było

Avatar
Opublikowane przez Dawid M.

Wybierając‌ ‌film‌ ‌Seana‌ ‌Durkina,‌ ‌spodziewałem‌ ‌się‌ ‌wymagającego‌ ‌emocjonalnie‌ ‌dramatu‌ ‌połączonego‌ ‌z‌ ‌odrobiną‌ ‌wyrachowanej‌ ‌małżeńskiej‌ ‌gry‌ ‌w‌ ‌kotka‌ ‌i‌ ‌myszkę.‌ ‌Tymczasem‌ ‌Gniazdo‌ ‌‌nie‌ ‌do‌ ‌końca‌ ‌spełnia‌ ‌którekolwiek‌ ‌z‌ ‌tych‌ ‌kryteriów‌ ‌-‌ ‌widać‌ ‌co‌ ‌prawda‌ ‌przebłyski‌ ‌wspomnianego‌ ‌wyrachowania,‌ ‌a‌ ‌emocje‌ ‌też‌ ‌gdzieniegdzie‌ ‌się‌ ‌przebijają,‌ ‌ale‌ ‌nie‌ ‌ma‌ ‌dla‌ ‌nich‌ ‌wyraźnego‌ ‌ujścia.‌ ‌Tym‌ ‌samym‌ ‌otrzymujemy‌ ‌pięknie‌ ‌sfotografowany‌ ‌dramat‌ ‌o‌ ‌thrillerowym‌ ‌zacięciu,‌ ‌w‌ ‌którym‌ ‌zamiast‌ ‌spektakularnej‌ ‌kulminacji‌ ‌wszystko‌ ‌rozchodzi‌ ‌się‌ ‌po‌ ‌kościach.‌ ‌

A‌ ‌sporo‌ ‌tu‌ ‌fabularnego‌ ‌mięsa‌ ‌-‌ ‌jest‌ ‌mieszana‌ ‌narodowościowo‌ ‌familia,‌ ‌są‌ ‌duże‌ ‌pieniądze‌ ‌i‌ ‌gruntowne‌ ‌zmiany‌ ‌w‌ ‌życiu‌ ‌rodzinnym,‌ ‌jest‌ ‌wreszcie‌ ‌spore‌ ‌ryzyko‌ ‌zagrażające‌ ‌stabilności‌ ‌miru‌ ‌domowego.‌ ‌Rory‌ ‌O’Hara‌ ‌(Jude‌ ‌Law)‌ ‌to‌ ‌Anglik‌ ‌mieszkający‌ ‌wraz‌ ‌ze‌ ‌swą‌ ‌amerykańską‌ ‌żoną‌ ‌Allison‌ ‌(Carrie‌ ‌Coon),‌ ‌jej‌ ‌córką‌ ‌Samanthą‌ ‌(Oona‌ ‌Roche)‌ ‌i‌ ‌ich‌ ‌wspólnym‌ ‌synem‌ ‌Benem‌ ‌(Charlie‌ ‌Shotwell)‌ ‌w‌ ‌przestronnym‌ ‌domu‌ ‌gdzieś‌ ‌na‌ ‌wielkomiejskich‌ ‌przedmieściach.‌ ‌Ona‌ ‌pracuje‌ ‌w‌ ‌stadninie‌ ‌koni,‌ ‌realizując‌ ‌swoją‌ ‌pasję,‌ ‌on‌ ‌-‌ ‌z‌ ‌tego,‌ ‌co‌ ‌można‌ ‌wywnioskować‌ ‌-‌ ‌zajmuje‌ ‌się‌ ‌domem‌ ‌i‌ ‌dziećmi.‌ ‌Widać,‌ ‌że‌ ‌O’Harom‌ ‌nie‌ ‌brakuje‌ ‌pieniędzy‌ ‌-‌ ‌mają‌ ‌spory‌ ‌dom‌ ‌z‌ ‌basenem,‌ ‌dobre‌ ‌samochody.‌ ‌Ale‌ ‌Rory’emu‌ ‌wciąż‌ ‌czegoś‌ ‌brak‌ ‌-‌ ‌w‌ ‌jednej‌ ‌z‌ ‌kluczowych‌ ‌scen‌ ‌początkowej‌ fazy‌ ‌filmu‌ ‌dowiadujemy‌ ‌się,‌ ‌że‌ ‌nie‌ ‌może‌ ‌dłużej‌ ‌tak‌ ‌żyć,‌ ‌że‌ ‌brakuje‌ ‌mu‌ ‌wyzwań.‌ ‌Znajduje‌ ‌więc‌ drogę‌ ‌powrotu‌ ‌do‌ ‌firmy,‌ ‌z‌ ‌której‌ ‌wypłynął‌ ‌na‌ ‌szerokie‌ ‌amerykańskie‌ ‌wody.‌ ‌Ku‌ ‌początkowemu‌ niezadowoleniu‌ ‌Allison,‌ ‌cała‌ ‌rodzina‌ ‌przenosi‌ ‌się‌ ‌pod‌ ‌Londyn.‌

I to gdzie się przenosi! Rory wynajmuje potężną posiadłość w hrabstwie Surrey, istne zamczysko, które utwierdza Allison w przekonaniu, że ich rodzina jest w dobrym miejscu. W pobliżu domu powstaje mini stadnina, do której ze Stanów sprowadzony zostaje ulubieniec pani O’Hary, rumak Richmond. Wszystko zdaje się okładać, ale do czasu: najpierw dzieci zdradzają oznaki nieprzystosowania, później czterokopytny przyjaciel Allison zaczyna zachowywać się nieswojo, aż wreszcie dochodzi do przyjęcia w posiadłości szefa Rory’ego – a tam wreszcie na jaw wychodzi Kłamstwo. Tak, kłamstwo przez duże K, ponieważ narusza ono całą konstrukcję codzienności tej rodziny, wzajemne zaufanie, sens pokonywania kolejnych przeszkód. A tych pojawia się coraz więcej, zwłaszcza przed Rorym, który – całe życie uciekając przed wspomnieniem dorastania w rodzinie z klasy robotniczej – ryzykuje w pracy niczym nałogowy hazardzista: w sposób nieprzemyślany i skazany na porażkę. W tym czasie Allison powoli traci kontrolę nad życiem swoim i swojej rodziny, jednocześnie porzucając konwenanse wymagane od osób aspirujących do klasy wyższej. Problem w tym, że to nie Allison do niej aspiruje, a jedynie Rory.

Ten brak wspólnoty potrzeb staje się głównym przejawem rozdźwięku między małżonkami. I choć wydaje się, że sytuacja, którą obserwujemy na ekranie powinna być katalizatorem potężnych emocji, konfliktów i awantur, Gniazdo jest w tym zakresie mocno wstrzemięźliwe. I to w sposób, który jest cokolwiek irytujący – Sean Durkin, scenarzysta i reżyser filmu, najpierw karmi nas permanentnym, podskórnym, narastającym niepokojem, by ostatecznie nie pozwolić nam się go pozbyć. Gniazdo uwiera, drażni, wywołuje dyskomfort i nie byłby to pierwszy taki “niewygodny” dramat, gdyby nie to, że większość tego typu dzieł oferuje jakieś satysfakcjonujące ujście dla budowanego sukcesywnie konfliktu. U Durkina tego zabrakło – wszystko kończy się jakby w pół drogi, urywa się, nie oferując zadowalającej konkluzji. Wiele wątków pozostało nierozwiązanych, niektóre pojawiły się dosłownie na chwilę – jak ten o relacji Rory’ego z matką – a kilka elementów, choćby potęgujące grozę, ale niczego niewnoszące sceny, wydaje się absolutnie zbędnych. Wszystko to sprawia, że finał Gniazda jest rozczarowujący, zwłaszcza w kontekście potencjału, który zdawał się mieć film Durkina.

Trochę ponarzekałem, ale Gniazdo to w gruncie rzeczy dramat, który robi wrażenie i choć do bycia filmem świetnym zabrakło tu trochę konsekwencji scenarzysty i reżysera w jednej osobie, to wciąż jest to kino na wysokim poziomie, ze świetnym aktorstwem (Jude Law jako karierowicz / oportunista / kłamca jest niesamowity) i kilkoma scenami wartymi każdej sekundy Waszej uwagi. Mocny, choć niespełniony to film.

6/10

Tytuł: Gniazdo
Tytuł oryginalny: The Nest
Premiera: 18.09.2020
Scenariusz i reżyseria: Sean Durkin
Zdjęcia: Mátyás Erdély
Muzyka: Richard Reed Parry
Obsada: Jude Law, Carrie Coon, Oona Roche, Charlie Shotwell, Michael Culkin, Adeel Akhtar