Swoją przygodę z Federico Fellinim zacząłem w magicznym świecie cyrkowych artystów i uśmiechniętego upośledzenia. Tak, główna bohaterka La Strady jest opóźniona w rozwoju mentalnym, jednak nie emocjonalnym. Jak każdy z nas pragnie być potrzebną i kochaną, choć miłości do końca nie pojmuje. O tym właśnie opowiada Fellini – o irracjonalnym pragnieniu czegoś, czego się nie rozumie.

Bo któż z nas rozumie grę uczuć lepiej niż Gelsomina (Giulietta Masina)? Czy to, że nasz rozwój mentalny jest odpowiedni, predysponuje nas do roli miłosnych ekspertów? Protagonistka Felliniego, choć nie do końca rozumie świat, doskonale radzi sobie w języku uczuć. Upośledzona dziewczyna zostaje sprzedana przez matkę wędrownemu artyście ulicznemu, który zabawia publiczność włoskich wsi i miast jako rozrywający łańcuchy osiłek. Jak łatwo przewidzieć, nie jest on wyjątkowym romantykiem, a Gelsomina jest dla niego bardziej służącą niż życiową partnerką. Upokarza ją, nie pozwala odejść, a mimo to dziewczyna, gdy ma wreszcie możliwość odmienienia swojego życia, zostaje przy Zampano, godząc się na dalsze złe traktowanie.

Dlaczego to robi? Główna bohaterka zdaje sobie sprawę z tego, jak jest traktowana, ale niczym zwierzę wierna jest swemu panu. Czy to wynik strachu czy autentycznego przywiązania? Druga opcja wydaje się bardziej prawdopodobna, bowiem Gelsomina nie zna prawdziwego zagrożenia, a jedynie chce być potrzebna swojemu właścicielowi. Wie, że została kupiona, by zastąpić swoją zmarłą siostrę, i że Zampano potrzebuje asystenki. Dziewczyna uczy się grać na bębnie i trąbce, śpiewa, tańczy i gra w skeczach, a żadna praca nie mogłaby bardziej jej odpowiadać. Na swój sposób kocha swego ciemiężcę i pragnie nadać swemu życiu sens.

Fellini opowiada o tym, że każdy ma prawo do szczęścia, tak samo jak każdy pragnie być komuś potrzebny. To też opowieść o nierozdzielności miłości i upokorzenia, które staje się udziałem tych nieodnajdujących odwzajemnienia, niszcząc romantyczne postrzeganie najważniejszych uczuć. Gelsomina pyta Zampano, czy ten choć trochę ją lubi, bowiem mimo, że dziewczyna nie do końca rozumie uczucie zakochania, pragnie go doświadczyć. Szuka swego miejsca na świecie, w myśl zasady, że jest ono tam, gdzie twoi ukochani.

Fantastycznie radząca sobie z trudną rolą Giulietta Masina znajduje godnego partnera w kreacji Anthony Quinn, który dzięcięcy entuzjazm Gelsominy tonuje surowym, brutalnym chłodem prymitywnego siłacza. Ich podróż przez piękne, nieskażone miejskim brudem zakątki Włoch (polskie tłumaczenie tytułu La Strada to Na drodze właśnie) to nieustanne ścieranie się dwóch światów – optymistycznej witalności upośledzonej dziewczyny i przyziemnej, pełnej przemocy woli przetrwania prostego mężczyzny. Czy nauczą się czegoś od siebie? A może starcie tych dwóch światów okaże się destrukcyjne dla obojga?

La Strada jest pełną życia, słodko-gorzką symfonią na cześć życia pełną piersią i korzystania z szans, jakie ono przynosi. Federico Fellini pokazał nam, dlaczego warto z nich korzystać i jak może wyglądać nasze życie, gdy pozwolimy im się wymknąć.

Tytuł: La Strada
Premiera: 6.09.1954
Reżyseria: Federico Fellini
Scenariusz: Federico Fellini, Tullio Pinelli, Ennio Flaiano
Zdjęcia: Otello Martelli, Carlo Carlini
Muzyka: Nino Rota
Obsada: Anthony Quinn, Giulietta Masina, Richard Basehart, Marcella Rovere, Aldo Silvani

By

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *