Po obszernym odcinku poświęconym najlepszym filmom minionego 20-lecia, w 22. odsłonie cyklu NIEDOPATRZENIE rozmawiamy o dobrze znanym i cenionym horrorze Inni Alejandro Amenábara, w tym roku obchodzącym jubileusz 20-lecia premiery.

Dawid: Masz takie filmy, które wiesz, że gdzieś, kiedyś, chociaż w części obejrzałeś, ale jednocześnie masz świadomość, że nie widziałeś ich w całości? Ja tak mam z wieloma tytułami, a Inni to jeden z nich. Cieszę się, że w końcu udało mi się obejrzeć uznane dzieło Alejandro Amenábara, bo to naprawdę kawał świetnego kina grozy, w dodatku takiego, które nie epatuje, nazwijmy to, „środkami straszenia”.

Inni

Maciek: Inaczej bym to ujął. Mam takie filmy, które wiem, że obejrzałem, ale nie zauważyłem wszystkiego, nie doceniłem ich wyjątkowości. Dochodzi do mnie, że musiało umknąć mi coś bardzo ważnego. Wtedy, często po dłuższym okresie czasu, coś przestawia mi się w głowie i koniecznie muszę wrócić do jakiegoś tytułu. Tak miałem z Drive, The Social Network, Brokeback Mountain, Władcą Pierścieni czy ostatnio Zjawą.

Jeśli chodzi o „środki straszenia” to Inni faktycznie nimi nie epatują. Do tego jeszcze operują nimi odwrotnie niż ten gatunek nas przyzwyczaił. W Innych to mrok oznacza schronienie i bezpieczeństwo, światło jest zagrożeniem. To postać matki (Nicole Kidman) wydaje się być tą nawiedzoną, niezrównoważoną bohaterką, a nie nowoprzybyli intruzi. To oczywiście sprowadza się do przewrotnego finału, również mocującego się z prawidłami gatunku. To wszystko sprawia, że rodzi się inne pytanie: czy Inni są tylko niezwykle sprawnym ćwiczeniem z gatunku czy czymś więcej?

Dawid: Ja odbieram Innych jako taką mroczną baśń, której celem jest oswajanie śmierci jako sprawy ostatecznej. To też ciekawe urozmaicenie gatunku kina grozy – pamiętajmy, że w 2001 roku, kiedy premierę miał film Amenábara, następował pierwszy boom na „supernatural horror”, z niezwykle popularnymi produkcjami takimi jak Ring czy Klątwa. Mam wrażenie, że Inni to sprowadzenie tego „supernatural” do czegoś bardziej oswojonego, paradoksalnie bardziej materialnego, ziemskiego. Nazwałbym ten film dramatem rodzinnym utrzymanym w konwencji kina grozy, bo przecież jest tu ból matki, ból żony, tragedia dzieci. Horror, w którym najbardziej przeraża trauma tej rodziny.

Maciek: Trauma. Nieprzepracowana trauma jest na pewno jednym z głównym wątków Innych. Amenábar opowiada o zyskiwaniu świadomości, pozycjonowaniu się wobec tragedii. Zabicie dzieci, samobójstwo, śmierć męża i ojca na wojnie to tak szokujące wydarzenia, że bohaterowie w mistyczny sposób dostają możliwość, przepraszam za zbyt neutralne określenie, oswojenia się z tym. Inni mają na pewno transcendentalny, uduchowiony charakter, a horrorowy sztafaż idealnie służy i pracuje na podjęty temat. Myślę jednak, że w scenariuszu Innych doskonale odnalazłby się również choćby Terrence Malick. Jeśli zostajemy przy horrorze, to ja filmu Amenábara nie porównywałbym do Klątwy czy Ringu, ale do dwa lata młodszego Szóstego zmysłu. Inni przerabiają ten sam motyw, przyjmując jedynie odwrotną perspektywę.

Inni

Dawid: Ależ ja właśnie nie przyrównuję Innych do Ringu, a wręcz stawiam ich w pewnym stopniu w opozycji! W zakorzenionych w azjatyckiej kulturze opowieściach duchy są „gdzieś tam”, pomiędzy życiem a śmiercią, ale już nie w naszym świecie – do niego mogą jedynie przenikać. Inni czy Szósty zmysł właśnie to kino grozy, które stara się zrozumieć – w Klątwie czy Ringu umarli zawsze gdzieś odchodzą, a u Amenábara są tutaj, na ziemskim padole, są częścią świata żywych. Pani Mills – rewelacyjnie zagrana przez Fionnulę Flanagan – mówi w kulminacyjnej scenie: „Musimy nauczyć się żyć razem, żywi i umarli”. Ci, których serca przestały bić, nie chcą odchodzić, lecz nauczyć się żyć w nowej formie, ale w tym samym miejscu. To piękna metafora oswajanie się ze stratą, śmiercią bliskiej osoby.

Maciek: Według mnie ta alegoria, i to jest siła tego filmu, nie jest aż tak czytelna. Finalna puenta, ta końcowa intencja twórców wisi pięknie w powietrzu i jest bezpośrednio wyłożona. Przyjmuję twoją interpretację, ale dla mnie obecnych jest tu jeszcze kilka innych emocji. W tym samym stopniu, co o oswojenie ze śmiercią bliskiej osoby, może chodzić o karę, zawieszenie między życiem i śmiercią, o niekończącym się trwaniu w tym niebycie. „Musimy nauczyć się żyć razem, żywi i umarli”. To nie brzmi jak nagroda, ale jak postawienie przed niewygodnym faktem, zmuszeniem do zaakceptowania stanu rzeczy, bo nie ma innej alternatywy. Gorzko brzmi, że MUSZĄ się tego nauczyć. Albo to albo rozpacz. W tym kontekście chyba najbardziej interesujący jest wątek męża Grace, który na chwilę powraca, by zaraz znowu ruszyć „na front” już zakończonej wojny. To chyba najbardziej przygnębiający, dołujący wątek Innych. Naprawdę czułem się wobec niego bezsilny. Epizod, ale jak wymowny!

Inni

Dawid: O tak, ten wątek jest tak dojmująco smutny, przygniatająco wręcz. Przyznam, że nie interpretowałem sytuacji, w jakiej znaleźli się Grace i jej dzieci jako kary, ale jest w Twoim rozumowaniu pewna logika. Zwłaszcza w odniesieniu bardzo silnej religijności bohaterki, która przecież kilkukrotnie rozmawia z dziećmi o tym, co czeka po śmierci dzieci grzeczne i niegrzeczne. Jakże przewrotne jest w tym kontekście zakończenie Innych! Nie wiem, czy Amenábarowi o to chodziło, ale można odczytywać ten finał jako pewną polemikę z chrześcijańskimi wierzeniami – może nie jest to ateistyczny manifest, ale twórcy dość jasno mówią: po śmierci nie czeka nas żaden Sąd Ostateczny. Zostajemy tam, gdzie byliśmy, ale już w innej formie – nie takiej, o jakiej wielokrotnie mówi Anne, czyli w postaci straszących ludzi prześcieradeł, ale niematerialnej, gdzieś obok żywych, z którymi „musimy nauczyć się żyć”. Niesamowite, jak wiele znaczeń oferują Inni – znaczeń, które nie od razu widać podczas seansu. To inteligentna, ambitna próba połączenia kina grozy z czymś więcej.

Maciek: Taka chyba jest natura horrorów. Te najlepsze dostarczają ogromnej ilości znaczeń, ścieżek interpretacji, możliwości odczytań, nieustannie się mocują z wyobrażeniami, wiedzą, fobiami, niepewnością, duchowym i fizycznym lękiem człowieka. Każdego widza mogą zaprowadzić gdzie indziej. Myślę, że Inni dzięki tej swojej wariantowości są jednym z najlepszych współczesnych filmów grozy. Stylistycznie umocowanym w XIX-wiecznej powieści gotyckiej, ale narracyjnie i światopoglądowo wychodzącym naprzeciw naszemu rozproszonemu Dzisiaj. Ode mnie 9/10. Na pewno będę wracał.

€”€”€”€”€”€”€”€”€”€”€”

Maciej Niedźwiedzki – krytyk filmowy, redaktor portalu Film.org.pl, niezrównany znawca filmów animowanych. O sobie pisze tak:

Kino potrzebowało sporo czasu, by dać nam swoje największe arcydziełoczyli Tajemnice Brokeback Mountain. Na bezludną wyspę zabrałbym jednak ze sobą trylogię Toy Story. Od dłuższego już czasu w redakcji Filmorgu. Najwięcej uwagi poświęcam animacjom i, co roku w maju, festiwalowi w Cannes. Z kinem może równać się tylko jedna sztuka: futbol.

OCENY

Dawid: 8/10
Maciek: 9/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *