Jedno z pierwszych słów, które przychodzą na myśl już w trakcie seansu Słodkiego końca dnia jest styl. Film Jacka Borcucha jest niezwykle stylowy – widać, że ujęcia są przemyślane i „wychuchane”, że reżyser i jego ekipa włożyli mnóstwo serca nie tylko w realizację poszczególnych scen, ale także ich uprzednie zaplanowanie. Reżyser nie ukrywa, że we Włoszech czuje się świetnie, a specyfikę toskańskiej prowincji poznał wystarczająco dobrze, by móc o niej opowiadać. Mimo że jest stranierim, Volterrę pokazuje z czułością i nostalgią rodem z filmów Giuseppe Tornatore – i to zarówno klimatyczne uliczki miasteczka, jak i rozciągające się wokół niego pola i winnice. Słodki koniec dnia nie jest jednak opowieścią o Italii, bo choć jest to kraj, który znalazł się w centrum ważnego dla narracji kryzysu uchodźców, to nie miejsce jest dla Borcucha najważniejsze, lecz idea.

Krystyna Janda

Bo choć uznana, nagrodzona Noblem poetka Maria Linde (nagrodzona w Sundance Krystyna Janda) jest Polką żydowskiego pochodzenia od kilkudziesięciu lat mieszkającą we Włoszech, nie czuje się obywatelką żadnego z tych krajów – czuje się Europejką. I właśnie temu swojemu poczuciu daje upust podczas przemówienia z okazji przyznania jej tytułu honorowej obywatelki Volterry. Nie jest to zwyczajowa mowa dziękczynna, jaką można usłyszeć przy tego typu okazjach – Maria dobiera słowa rozważnie, ale kontrowersyjnie. Jej status nie tylko w małej społeczności Volterry, ale i w środowisku literatów zmienia się natychmiast: otrzymuje piętno buntowniczki w imię niezrozumiałych pobudek, a konsekwencje jej obrazoburczego przemówienia uderzają nie tylko w nią samą, ale też w jej najbliższe otoczenie. Nagle wszystko, co dotąd było łatwe dzięki pozycji cenionej autorki i ważnej przedstawicielki lokalnej inteligencji, staje się dużym wyzwaniem. Maria poznaje cenę kroczenia pod prąd i bycia niezrozumianym.

Krystyna Janda i Kasia Smutniak

Główna bohaterka nie jest postacią pozytywną – sama Krystyna Janda w wywiadach przyznawała, że trudno Marię lubić, bo podejmuje niełatwe, często nieprzyjemne w skutkach decyzje. Choć z początku wydaje nam się, że bohaterka jest dla swych najbliższych opoką mocniejszą niż spiżowy pomnik, szybko okazuje się, że poetka zaczyna tracić wiarę we własne decyzje – takie przynajmniej można odnieść wrażenie. Mimo że Maria nie zamierza wycofywać swojego stanowiska, czuje, że życie, które znała, zaczyna wymykać jej się z rąk na skutek źle odebranych słów. Borcuch pokazuje powolny rozpad wygodnej, pełnej dobrobytu codzienności głównej bohaterki, która musi pożegnać się z dotychczasowym statusem. Reżyser zdaje się sugerować, że bycie w kontrze nieuchronnie wiąże się z samotnością.

Ważnymi wątkami w Słodkim końcu dnia są kryzys uchodźczy, rasizm, a nawet terroryzm, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że te kwestie mają stanowić jedynie grunt pod kolejne decyzje podejmowane przez Marię. Ceniona poetka obserwuje świat z dystansu, ale na bieżąco konfrontuje się z podskórnie ksenofobicznymi postawami. Będąc imigrantką, bohaterka z łatwością identyfikuje się z uchodźcami, ale jej postawa daleka jest od aktywizmu – wydaje się, że w działaniach Marii brakuje zdecydowania, że jej bunt jest w gruncie rzeczy pasywny. Słodkiemu końcowi dnia brakuje przysłowiowej kropki nad „i”, czegoś, co nie pozostawiłoby wątpliwości co do zajmowanego przez Marię stanowiska. Tymczasem pozostaje „zaledwie” ciekawą, skomplikowaną, ale jednak wyraźnie niepewną siebie i swoich decyzji kobietą.

Krystyna Janda i Kasia Smutniak

Mimo tego braku zdecydowania w postawie głównej bohaterki, Słodki koniec dnia jest filmem, który wyróżnia się na tle innych polskich produkcji. Czym? Nieoczywistym aktorstwem, natchnioną realizacją i ważną, wykraczającą poza ramy naszego kraju tematyką. Trudno jednak powiedzieć, czy film Jacka Borcucha ma szansę na dłużej zaistnieć w świadomości polskich widzów. Mam pewne obawy, że to właśnie owa „europejskość” sprawi, że Słodki koniec dnia może być trudniejszy do uchwycenia dla przeciętnego polskiego widza.

7/10

Tytuł: Słodki koniec dnia
Tytuł oryginalny: Dolce Fine Giornata
Premiera: 10.05.2019
Reżyseria: Jacek Borcuch
Scenariusz: Jacek Borcuch, Szczepan Twardoch
Zdjęcia: Michał Dymek
Muzyka: Daniel Bloom
Obsada: Krystyna Janda, Kasia Smutniak, Antonio Catania, Lorenzo de Moor, Vincent Riotta, Mila Borcuch

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *