Choć kina w Polsce przez kilka tygodni pozostawały otwarte, ich repertuar składał się niemal wyłącznie z kameralnych dramatów i komedii, mocno arthouse’owych propozycji i odgrzewanych tytułów. Od dawna więc – bodajże od premiery Nolanowskiego Tenet w sierpniu 2020 roku – nie mogliśmy oglądać na wielkim ekranie prawdziwego blockbustera. I choć niektórzy mocno krytykują decyzję Warner Bros., by Godzilla vs. Kong udostępnić na platformie streamingowej, ja jestem wdzięczny za tę premierę – bo to blockbusterowa rozrywka, jakiej w tej smutnej rzeczywistości bardzo potrzebowaliśmy!

Można było być sceptycznym wobec tego sequela i crossovera zarazem, bowiem zarówno Kong: Wyspa Czaszki, jak i Godzilla II: Król potworów były produkcjami co najwyżej poprawnymi i odrobinę rozczarowującymi. Ale wystarczyło, by Jordana Vogt-Robertsa i Michaela Dougherty’ego – umówmy się, reżyserów dość przypadkowo obsadzonych w tych blockbusterach – zastąpił przebojowy Adam Wingard, aby obie kultowe postacie ożyły na ekranie na nowo. Godzilla vs. Kong w pewnym sensie kontynuuje wątki z poprzednich produkcji, ale tak naprawdę film Wingarda z powodzeniem mogłoby stanowić samodzielne dzieło – fabularne nawiązania do wcześniejszych części są znikome i nie wnoszą wiele do historii przedstawionej w Godzilla vs. Kong. Istotna natomiast będzie orientacja w tematyce kaiju i wszechobecnych zwłaszcza w warstwie dialogowej Tytanów, czyli owych gigantycznych monstrów, które postawiły sobie za cel uprzykrzanie życia zwykłym ziemskim śmiertelnikom.

Godzilla vs. Kong

Tym razem wątkiem przewodnim jest przemiana Godzilli ze zbawiciela ludzkości w największe zagrożenie – niegdysiejszy bohaterski gad tym razem staje się agresorem, a najtęższe umysły świata zachodzą w głowę, co może być tego powodem. Jednocześnie rozgrywa się tu wiele różnych wątków: z jednej strony opiekunka Konga (Rebecca Hall) i jej niesłysząca podopieczna (Kaylee Hottle) zostają zrekrutowane przez doktora Linda (Alexander SkarsgÃ¥rd), by przetransportować małpiego króla do€¦ wnętrza Ziemi, a równolegle znana z poprzedniej odsłony przygód Godzilli Madison Russell (Millie Bobby Brown) wraz z wiernym kumplem (znany z Deadpool 2 Julian Dennison) oraz pochłoniętym przez teorie spiskowe podcasterem (Brian Tyree Henry) odkrywa potężny spisek uknuty wokół kaiju€¦ To wszystko wydaje się dość skomplikowane, prawda? I rzeczywiście, liczba postaci i wątków początkowo może nieco przytłaczać, ale podczas seansu wszystko tak naprawdę zdaje się być na miejscu. To też wielka zasługa Wingarda: zachowanie spójności narracji w tak wielowątkowym i dynamicznym blockbusterze.

Godzilla vs. Kong

Tak, dynamika! Godzilla vs. Kong to film, który po wciśnięciu przez widza przycisku „play” po prostu się nie zatrzymuje – kolejne sekwencje pełne akcji następują jedna po drugiej i choć można byłoby przypuszczać, że tak naszpikowana wydarzeniami fabuła może rozsypać się pod naporem tej energii i dynamiki, Wingard odpowiednio dba o spójność Godzilla vs. Kong. Tempo akcji nie pozwala zgubić rytmu choć na chwilę, ale dzięki rozsądnemu metrażowi (kilka minut poniżej 2 godzin) nie odczuwa się przesytu tym rozmachem. A ten widać zwłaszcza w sekwencjach pojedynków tytułowych bohaterów, zrealizowanych tak, że ręce same składają się do oklasków – Kong i Godzilla powstali z wykorzystaniem najlepszego CGI jakie oglądałem w ostatnich latach (te detale!), a potęga tych kolosów wręcz wylewa się z ekranu. Do tego monstra otrzymały tutaj dość wyraźnie zarysowane osobowości, zwłaszcza Kong, który staje się postacią pełniejszą niż kiedykolwiek. Sympatią można darzyć nie tylko przepotężne potwory, ale i postaci czysto ludzkie – może za wyjątkiem bandy wyrzutków prowadzonej przez Millie Bobby Brown, gdyż poświęcono im zdecydowanie zbyt mało czasu, by przedstawić ich w wyczerpujący sposób. Podobać może się natomiast charyzma Henry’ego, który w roli szalonego podcastera jest wyrazisty i zabawny – trochę szkoda, że nie poświęcono mu trochę więcej miejsca w tej historii.

Choć miejsce tak efektownych blockbusterów jest oczywiście na wielkim ekranie, cieszę się, że Warner znalazł sposób, by pokazać Godzilla vs. Kong widzom w trudnej sytuacji pandemicznej – póki co jedynie amerykańskim szczęśliwcom z subskrypcją HBO Max (czy np. ich polskim znajomym z dobrym VPN-em!), ale liczę, że wkrótce szansę obejrzenia tego znakomitego widowiska otrzymają też abonenci HBO w Polsce. Na pewno warto na to czekać!

8/10

Tytuł: Godzilla vs. Kong
Premiera: 31.03.2021
Reżyseria: Adam Wingard
Scenariusz: Eric Pearson, Max Borenstein
Zdjęcia: Doug Emmett
Muzyka: Marc Canham
Obsada: Alexander SkarsgÃ¥rd, Millie Bobby Brown, Rebecca Hall, Brian Tyree Henry, Shun Oguri, Eiza González, Julian Dennison, Kaylee Hottle, Kyle Chandler, Demián Bichir

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *