Gdy w 2014 roku przeprowadzałem krótki wywiad z Jakubem Piątkiem, miał na koncie kilka etiud i dokumentów, które potwierdzały wyostrzony zmysł obserwacji tego młodego twórcy. I choć od tamtej pory jego dorobek nie powiększył się jakoś imponująco, to Kuba swoją debiutancką pełnometrażową fabułą zainteresował programerów z najbardziej prestiżowej imprezy kina niezależnego na świecie – festiwalu w Sundance. Po obejrzeniu mającego dziś premierę na platformie Netflix Prime Time wiem już, co mogło zainteresować selekcjonerów festiwalu z Park City.

Prime Time

Jest 31 grudnia 1999 roku. W większości Polaków obawa przed pluskwą milenijną miesza się z ekscytacją związaną z nadchodzącym nowym tysiącleciem. Co nowego przyniesie kolejne milenium, co takiego zaoferuje nowy wiek? W ostatnich godzinach XX wieku do studia telewizyjnego wkracza z bronią Sebastian (Bartosz Bielenia), dwudziestokilkuletni mężczyzna o nieznanych zamiarach. Bierze za zakładników prezenterkę Mirę (Magdalena Popławska) i ochroniarza Grzegorza (Andrzej Kłak) i nakazuje ekipie telewizyjnej włączenie przekazu na żywo. Od tego momentu życie Sebastiana zmienia się całkowicie – młodzieniec wie bowiem, że po takim akcie przemocy nie ma już powrotu do niewinności, o ile jeszcze ją miał. O głównym bohaterze z początku nie wiemy bowiem praktycznie nic: jakie są jego motywacje? Co chce osiągnąć? Czy wtargnięcie do telewizyjnego studia to od dawna planowany atak czy przejaw czystej anarchii? Piątek nie zamierza odkrywać przed nami wszystkich kart od razu – tak naprawdę niektórych nie odkrywa wcale. Scenariusz napisany przez samego reżysera we współpracy z także debiutującym w pełnym metrażu Łukaszem Czapskim jest pełen tajemnic – nie na każde pytanie stawiane przez widzów padnie odpowiedź. I to należy uznać za jedną z najoryginalniejszych cech Prime Time.

Prime Time

Teoretycznie można byłoby uznać debiut Jakuba Piątka za polską wersję Zakładnika z Wall Street (2016), ale – właśnie – tylko teoretycznie. Hollywoodzka produkcja z George’em Clooneyem, Julią Roberts i Jackiem O’Connellem także co prawda opowiada o agresorze, który bierze za zakładnika prezentera telewizyjnego, ale w tamtej historii wszystko jest dosłowne – padają strzały, motywacje napastnika są wręcz wykrzyczane do kamery, a całość roi się od patetycznych i mało wiarygodnych scen. Prime Time to zupełnie co innego – mroczna, trochę brudna opowieść o młodym człowieku, który poprzez telewizyjny przekaz na żywo chce coś powiedzieć światu, ale nie zamierza zdradzać tego zbyt łatwo. Piątek bardzo dobrze stopniuje napięcie, daje się aktorsko wykazać swoim aktorom – Bielenia i Popławska naprawdę błyszczą,  – ale też znakomicie wykorzystuje świetne zdjęcia Michała Łuki i pracę kamery, która zwłaszcza w filmie rozgrywającym się w studiu telewizyjnym ma ogromne znaczenie. W tkankę filmu wpleciono też archiwalne nagrania z ostatnich dni 1999 roku – dość gorzko wybrzmiewa fakt, że tamtejsze, pełne obaw nastroje łudząco przypominają te obecne€¦

Prime Time

Choć Prime Time to zadziwiająco dojrzały debiut i bardzo solidny thriller, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Jakub Piątek miejscami „wstrzymuje rękę”: niektórym scenom brakuje ikry, a we wcale nie tak małym – jak na tak kameralną historię – gronie postaci większości brakuje porządnego rysu. A im bliżej finału, tym Piątkowi trudniej utrzymać tę historię na wodzy. Tym samym Prime Time, które na początku składa dużo obietnic, ostatecznie jest w stanie spełnić jakieś 70% z nich. Jeśli mam być szczery, to jak na pełnometrażowy debiut fabularny zrealizowany w czasach pandemii to cholernie dużo.

7/10

Tytuł: Prime Time
Premiera: 14.04.2021
Reżyseria: Jakub Piątek
Scenariusz: Jakub Piątek, Łukasz Czapski
Zdjęcia: Michał Łuka
Muzyka: Teoniki Rożynek
Obsada: Bartosz Bielenia, Magdalena Popławska, Andrzej Kłak, Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, Dobromir Dymecki, Monika Frajczyk, Cezary Kosiński, Adam Nawojczyk, Juliusz Chrząstowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *