Przyznam szczerze, że motyw kryzysu twórczego w kinie zaczyna mnie już nieco nużyć. Od czasu Osiem i pół Felliniego ten wątek został już tak skrajnie wyeksploatowany, że każde ponowne jego podjęcie traktuję z dużą rezerwą. Kobiety mojego życia Arnaud Desplechina są doskonałym usprawiedliwieniem dla moich obiekcji – to film siermiężny, nieangażujący emocjonalnie i po prostu sztuczny. Usiłując czerpać z Kobiety i mężczyzny Claude’a Leloucha czy Pogardy Jean-Luca Godarda, reżyser mocno pobłądził, tworząc nieprzekonujący dramaturgicznie i męczący spektakl.

Kobiety mojego życia opowiadają o Ismaelu (Mathieu Amalric), reżyserze filmowym, który podczas prac nad kolejnym projektem zatraca się we własnych nieprzepracowanych emocjach, kłębiącym się w nim od czasu zniknięcia ukochanej żony Carlotty (Marion Cotillard). Mija 20 lat, bohater żyje w związku z inną kobietą, kochającą go szczerze Sylvią (Charlotte Gainsbourg), ale wciąż rozpamiętuje stratę swej największej miłości, a nawet odwiedza ojca Carlotty (László Szabó). Emocjonalny chaos powoduje, że Ismael nie jest w stanie pracować nad ważnym filmem, opowiadającym o szpiegu Ivanie Dedalusie (Louis Garrel). Całość komplikuje się jeszcze bardziej, gdy po wieloletniej nieobecności na progu domu bohatera staje nie kto inny, jak Carlotta. Wstrząśnięty przybyciem dawnej ukochanej Ismael pogrąża się w załamaniu nerwowym, które zrujnuje go zarówno jako reżysera, jak i człowieka.

Marion Cotillard i Mathieu Amalric w scenie z filmu "Kobiety mojego życia"

Bardzo francuski motyw skomplikowanej relacji uczuciowej został tu przedstawiony w nazbyt teatralny sposób. Miłosny obłęd bohatera sprowadza się do szeregu pustosłownych wypowiedzi i histerycznych gestów – dialogi brzmią jak napisane przez niespecjalnie utalentowanego dramaturga. Zamiast pasji i szaleństwa oglądamy na ekranie mdły trójkąt miłosny, w którym brakuje chemii pomiędzy którymkolwiek z elementów. Desplechin wydaje się prowadzić aktorów tak, by każde z osobna błyszczało, zapomina zaś o tym, że w tej historii liczą się także niełatwe relacje pomiędzy bohaterami. Tymczasem zarówno Sylvia, jak i Carlotta sprawiają wrażenie, jakby przynależały do innych fabularnych wszechświatów – nie dochodzi do naturalnej dla tego typu opowieści konfrontacji, a emocje obu kobiet względem siebie ograniczone są do minimum. Wydaje się, jakby reżysera chwilami nie było na planie, a coś, co miało być ewokującą emocje improwizacją stało się ufilmowionym chaosem.

W tym wszystkim najsłabiej wypada postać Ismaela. Bohater, który zasługuje na to, by znaleźć się w tytule filmu, powinien być wyrazistą osobowością – kimś, dla kogo chce się oglądać film i angażować w opowiadaną historię. Mathieu Amalrikowi nie udaje się stworzyć takiej postaci – jego Ismael to irytujący, bezpłciowy bohater, który nie potrafi przeciwstawić niczego interesującego dwóm mocnym, kobiecym kreacjom aktorskim. Nie kibicujemy pogrążonemu w kryzysie reżyserowi, bo nie przekonuje nas ani jako artysta, ani jako istota ludzka. Nawet szaleństwo Ismaela wydaje się sztuczne i przesadzone – Desplechin nie ugruntowuje go wystarczająco mocno w przedstawionych na ekranie wydarzeniach, przez co wszystkie zachowania głównego bohatera sprawiają wrażenie niedopasowanych i nieuzasadnionych. A nawet irracjonalną postawę trzeba umieć wytłumaczyć.

Amalric podczas ubiegłorocznego festiwalu w Cannes był podwójnie przegrany – filmy z jego udziałem otwierały nie tylko całą imprezę (Kobiety mojego życia), ale i sekcję Un Certain Regard (wyreżyserowana przez aktora Barbara), lecz oba poniosły sromotną klęskę w starciu z krytykami. Szkoda, bo to wyrazisty aktor, który ma na koncie dobre role (choćby Wenus w futrze Polańskiego), ale roku 2017 nie zaliczy do udanych. Jeżeli szukacie dobrego francuskiego dramatu, omijajcie Kobiety mojego życia szerokim łukiem – nie znajdziecie tu jakości, z jakiej znana jest kinematografia Francji.

4/10

Tytuł: Kobiety mojego życia
Tytuł oryginalny: Les Fantômes d’Ismaël
Premiera: 17.05.2017
Reżyseria: Arnaud Desplechin
Scenariusz: Arnaud DesplechinLéa MysiusJulie Peyr
Zdjęcia: Irina Lubtchansky
Muzyka: Grégoire HetzelMike Kourtzer
Obsada: Mathieu Amalric, Marion Cotillard, Charlotte Gainsbourg, Louis GarrelLászló Szabó

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *